Archive

23 sierpnia, 2014

Browsing

Wyzwolenie ducha

***
Ktoś po raz ostatni zatrzasnął drzwi.
Nie oglądając się za siebie,
po prostu odszedł.
Tylko na skrawku czyjegoś życia
pozostało wspomnienie tamtego dnia,
które miało być dla obu
skonfliktowanych stron – wyzwoleniem!

***
W liturgii życia najważniejsza jest miłość,
bo z miłości będzie nas rozliczał
Syn Boga Żywego!
Czy ogarnie nas wtedy trwoga,
gdy Bóg zapyta,
czy kochanie było szczere – z serca płynące?
Odpowiedz bracie:
Kim jest dla ciebie Pan,
bliźni, wzgardzani ludzie żyjący w nędzy?
Czym jest dla ciebie chleb zdobywany w trudzie
i życie bez pieniędzy?

***
W Szetejniach stał się cud!
Przyszło na świat życie, które nie wiedzieć czemu emigrowało.
W „międzyczasie” – rzekomo istniejącym nie tylko w sporcie (?)
– rozkwitło pisanie nagrodzone Noblem,
a potem w kraju poety nastał czas podziałów:
nienawiści władzy i umiłowania przywróconego do łask człowieka,
który od zniewolenia uciekał i pragnął żyć zwyczajnie, po ludzku.
Po latach, u schyłku dnia, życie barda – poety z Doliny Issy
zastygło w bezruchu i stało się tylko wspomnieniem.

***
Śmierć próbowała zabić w nim oddech,
zabrać duszę, unicestwić ciało…
Na szczęście Bóg jeszcze raz darował mu zachwiane w posadach życie!

Ojciec – dar nieba

Mój ojciec jest jedynym mężczyzną, przed którym nie muszę udawać, że jestem bardzo silna…

***
W Jego życiu kuranty czasu są zaklęte,
chociaż nie powstrzymują starego ciała
od kurczenia się i przemijania…
Z dnia na dzień,
mądrzejszy o kilka uświadomionych win
i nienagrodzonych przez fortunę drobnych zasług,
On cieszy się,
że ciągle żyje!

***
Jej ojciec urodził się w bieszczadzkiej krainie,
która z dzikości natury słynie.
Pośród lasów i łąk ukwieconych kwieciem
w biednej izbie znalazł swoje miejsce
pokrzepione miłością swoich rodziców: Poli i Aleksandra.
W beztrosce dzieciństwa i trudnego życia uczył się Boga i siebie!

***
Tobie jest łatwiej patrzeć w lustro,
bo starzejesz się piękniej
po męsku
i chociaż nie boisz się szpetoty swojego ciała,
niedołęstwa – nieprzydatności,
to i tak w strachu
i samotności przyjdzie Ci, kiedyś Ojcze, przeżyć własną śmierć…

Autor: Danuta Schmeling

 

Nicość

***
Gdy moje kości rozsypią się w proch,
a wiersze pożółkną ze starości,
niech nad mym grobem zbierze się tłum
wyczekiwanych długo gości.

Moich bliskich,
co mi lampkę pamięci zaświecą
i oświetlą mogiłę gwiazdami,
którzy wspomną nasze wspólne życie,
gorzkimi łzami,
a potem schowają mnie przed obcym człowiekiem
wieczności wiekiem!

***
Oni pozbawieni ciała i woli,
przemykając się w czasoprzestrzeni innego świata,
szukają dla siebie wiecznego – szczęśliwego – miejsca.

Jaka jestem?

    Zastanawiam się często, jaką jestem i czym jest dla mnie miłość do świata i ludzi. Oto efekt tych przemyśleń.

***
Tej nocy zrozumiałam,
kim jestem i czym jest moje niezwyczajne życie.
Jak nigdy – udało mi się zrozumieć siebie
i kim dla mnie są Oni – rodzinne persony,
absolutnie nie „non grata”!
To niewiarygodne, jak wiele prawd w tę noc w mig pojęłam
i mimo bezsennej nocy czuję się rześka i wypoczęta,
mądrzejsza – po prostu dla siebie szlachetniejsza…

***
Czymkolwiek jest miłość,
naraża człowieka na nieuniknione wzloty i bolesne upadki.

 

Nocne czuwanie

    Nic tak nie poprawia krążenia, niż nocne czuwanie i pisanie wierszy…

Najpiękniejsze wiersze powstają nocą lub szarym,
bezwonnym porankiem!
Dlatego dzisiejszej nocy piszę,
ciągle piszę,
bo czuję w sobie potrzebną do pisania melancholię
i słyszę wszędobylską ciszę,
którą uwielbiam!
Tak jak kocham tykanie starego zegara,
który jak nocna mara
pozbawia mnie spokojnego snu
i rytmicznego oddechu…

Mój dobry Boże!
Ileż takich nocy w mym życiu bywało – naprawdę nie pomnę ?
Jedynie wspomnę,
że zawsze kochałam te wyjątkowo
nadęte myślami i wzruszeniem chwile,
nawet uciekanie od rymów,
które rzekomo nie są dzisiaj takie modne…
Chociaż uważam,
że szlachetny rym jest niczym prawdziwek
w garnku z bigosem,
wymieszany z ludzkim losem!
Zapity czerwonym,
pół słodkim winem dla wzmocnienia siły,
żeby móc, gdy nadarzy się okazja, uciekać od marazmu
i bezsilności trwania – ludzkiego przemijania…