Archive

listopad 2014

Browsing

Potyckie zapewnienie

W Gildii Artystów Chojnowa, do której od 2014 roku należę, wielką atencją i szacunkiem darzę moją młodszą koleżankę Monikę,której to poświęcam niniejszy wiersz:
11914001_10153580654894265_420347467465375691_n
Moniko,
jak Twoja miłość do sztuki – nie daj Boże! –
po latach nieco przygaśnie
i na płótnach wypłowieje,
ja odczaruję ją słów wspomnieniem.
Zatrzymam w kadrze krótkiej strofy,
i chwalebnej apostrofy…

Refleksyjnie

IMG_6118
Dzisiaj zatrzymałam się na chwilę na moim skromnym, aczkolwiek niebanalnym życiu. Oto jego poetycki efekt.
***
Nie jesteśmy dla Boga bezimienni.
Mamy swój kod DNA.
I o ten kod życia – duszy
toczy się przez długie wieki gra,
by miłość w nas zwyciężyła,
wzniosła się nad oparami zła
i się od niego raz na zawsze odwróciła!

W testamencie słów

Pobożne – ostateczne życzenie… Jakie – zwyczajne! – związane z ostatecznością.
***
A kiedy stąd już na zawsze odejdę
i wstąpię w bramy nieba.
Niech nikt nie płacze,
bo szkoda łez,
ich tam mi nie potrzeba.
A kiedy spocznę w mogile swej
w śmierci sponiewierana.
Niech wokół mnie dmie wieczny wiatr,
niosąc Wasze modlitwy za mnie po świecie
od rana i w południe,
by żyło mi się w niebie cudnie.
A kiedy stanę pośród Was
z grzeszności przez Boga wyzwolona
mając na uwadze waszą szczodrość,
rzucę się Wam w ramiona…
Tak sobie myślę, to nie żart!
Dobrze, że o tym piszę.
Nieodgadniony los z życiem w kości gra
o nasze ludzkie dusze…
Więc zamiast ignorować czas
i własne przeznaczenie,
najlepiej w testamencie słów
wyrazić swe życzenie!

Pomiędzy dniem i nocą…

W krzykliwej rzeczywistości błądząc,
odnajduję ścieżki do Ciebie.
W splątanej sieci odległych gwiazdozbiorów szukam Boga.
W konstelacji myśli kodowanych przez mózg nieustannie szukam siebie.
W rudoszarej jesieni  –  gdzieś pomiędzy dniem i nocą –
szukam spokoju, układając się z czasem, którego końca  nie znam.

Piszę, łapiąc oddech przed pierwszą i kolejną frazą życia.
Miarowym biciem serca uwalniam nieme słowa,
by mogły się zmaterializować.
Żyję wbrew codziennemu przemijaniu!

Pytasz mnie: Co dalej?
Niewiele więcej.
Wierszami zatykam dziury po ludziach,
modyfikując  teraźniejszość…

W sieci

Obraz 060
Oplatasz ją pajęczą siecią i mgłą.
Słowami – purpurą nieba.
Wiatrem – babim latem lepkim jak miłość.
By ona na jawie ciągle śniła.
Za dnia wpadasz zmęczony do domu,
by posłuchać, jak jej serce bije
dla podtrzymania waszego wspólnego życia,
naturalnego sensu bycia…
Takie nic –
takie funkcje tykania niby zwyczajne,
paradoksalnie fizyczne – jednostajne.
Ludzkie – człowiecze.
Proste. Wierne i oddane.
Czasem mocno zapłakane,
zaczytane, opisane…

Wspomnienie

     Zawód, praca, profesja  pasja: Nauczycielstwo! Efekt dobrego właściwego wyboru i zaangażowania.

***

Wiatr zniósł mnie
na szklarskoporębskie wzgórza.
Lat ile temu?
Powiedzmy, że nie pomnę.
Jedynie co ze łzą w oku niedługo wspomnę,
to moje nauczycielskie świata widzenie
i z ludźmi – z tych okolic i Jeleniej Góry – współistnienie.

To były dla mnie mądre i dobre czasy,
które uszlachetniły we mnie mój charakter i duszę.
Dlatego przyznać się przed sobą powinnam, bo muszę,
że nauczyły mnie pokory i miłości,
tolerancji dla siebie i naszych ludzkich słabości…

Drobne szczegóły

    Nasze życie nieustannie poddawane jest metamorfozie, także moje i Wasze, stąd ten wiersz i chwila refleksji nad sensem nieustannych zmian w nas i wokół nas… No cóż, takie jest życie – pełne zakrętów, skrętów w prawo i w lewo, cofnięć do tyłu i zdecydowanego parcia do przodu… A jakie jest Twoje – Czytelniku?
***
Żegnasz mnie szeptem – słowami: Do widzenia!
Jakże się moje życie zmienia.
Zmienia się bardzo i czasem kruszeje,
ale o dziwo nie pustoszeje.Czy mnie to dziwi?
Ale skądże!
Staram się żyć świadomie i mądrze.

Nawet sceptyk poeta zauważył,
że w odsłonie ponurego – jesiennego znużenia,
wszystko się przecież wokół nas
i wraz z nami zmienia.

Przemija piękna młodość i dojrzałość,
by za jakiś czas powitać starość.
Spadają liście z drzew,
ptaki donikąd odlatują,
dzieciaki w szkole – jak zwykle – się buntują,
tylko rozmarzony ktoś nie mówi słowom żegnaj.
Cieszy się życiem,
przemilczając drobne szczegóły!

 

Żegnaj szkoło…

    Wszystko ma swój czas, także i ja, dlatego z gorliwością serca żegnam swoja profesję, dzięki której byłam tym, kim byłam – nauczycielką.

***

“Kiedyś przecież trzeba było odejść…”

Wspominać będę swoją nauczycielską przeszłość
radośnie i czule.
Każdy kawałek kredy zamieniony w słowa
na zielonej płaszczyźnie prostokąta i szkolnego życia.

Wspominać będę salę pod trójką,
gdzie toczyły się boje o mądrość moich uczniów,
o ich sprawność językową i wrażliwość,
oczytanie,
teatralne gesty,
paradoksalnie także o lirykę,
epikę i dramat naszego wspólnego życia.

Wspominać będę wielu zacnych ludzi,
którzy nauczyli mnie,
że kochać – z racji wyboru – ten zawód,
to nie jest powinność,
lecz przywilej –
dar powołania zamieniony
w piękne zawodowe życie.

7 listopada 2014r.

Dziedzictwo Jej imienia

DSC_0528 
Wczoraj skomplementowano mnie na cmentarzu twierdzeniem, że jestem podobna do swojej śp. mamy – to w rzeczy samej najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszałam z ust drugiego człowieka. Dziedzictwo krwi: usposobienia i charakteru – cech fizycznych zakodowanych we wspólnych genach zobowiązało mnie do napisania tego wiersza, który poświęcam pamięci mojej ukochanej mamy.

***
Odziedziczyłam po Niej:
czerwone pelargonie
piwne oczy,
serce płoche, ale skłonne do miłości,
wiele empatii
i radość miłowania życia,
dziedzictwo Jej imienia
i wartości przemienione w wiarę,
które uświadomiły mi,
że grób nie kończy życia,
ale je rozpoczyna…
02 listopada 2014r.