Archive

grudzień 2015

Browsing

Z kwiatka na kwiatek – rozstania…

Życie ciągle wodzi nas na pokuszenie. Kochamy, płaczemy, zdradzamy. Różnie z nami jest. Żyjąc w nieustannym pędzie i “walce” o wszystko, zapominamy o tym, by zadać sobie pytanie: Czy jestem szczęśliwy (-a)? Czy nie stałem (-am) się przy kimś “jałowy” (-a), pozbawiony (-a) miłości – prawdziwego sensu? Dlatego weryfikując swoją sytuację życiową, pomyślmy o nas, czy jest nam dobrze, czy nie zaryzykować i dać sobie szansę na Nowe… Nie ma bowiem nic gorszego, jak godzić się – wbrew sobie! – na zakłamanie i labilność uczuciową partnera. Na życie obok siebie!
Mądrzejsza o kilka uświadomionych prawd, tak właśnie myślę, a Czytelnikom podejmującym ryzyko zmian, życzę prawdziwego szczęścia! Pozdrawiam.

1.
Mądre decyzje i rozstania
uwalniają człowieka od zniewolenia.
Pozwalają życie wypełnić nową –
szlachetnieją treścią.

Wtedy kłamstwa,
ZŁO
i manipulacja nie mają racji bytu,
a miłość nie jest letnia
i li tylko różowa.

Wtedy prawda,
DOBRO
i wrodzona – ludzka szlachetność
nie muszą wołać o pomstę do nieba,
bo ŻYCIE stało się rozwiązłe.
Nazbyt pożądliwe.
Zakłamane.

2.
Zmiany w życiu są po to,
by człowiek zbilansował życie.

Wzniecił w sobie mądrość –
siłę na nowe,
uwalniając się od starego.

15 grudnia 2015 r.
??????????

Brudna wojna czy nadzieja na wolność?

Dzisiaj mija 34. rocznica ogłoszenia stanu wojennego przez gen. W. Jaruzelskiego. Czczę tę straszną rocznicę wierszem, pamięcią i refleksją o tych, którzy ponieśli ofiarę z życia za wolną Polskę, naszą dumną Ojczyznę.

??????????

***
Synu, pamiętasz?
W środku nocy zostaliśmy we dwoje,
tylko ja i Ty.

Twój ojciec musiał pilnie –
na raz, dwa, trzy –
wyjść z domu.
Pożegnał nas bez słowa i poszedł.
Dokąd poszedł? Tajemnica służbowa!

Spojrzałam na kalendarz,
był 13 grudnia 1981 roku.

13 grudnia 2015 r.

Pudło w pudle…

Tak z nami bywa, tak z nami jest – nieprawdaż?

***
Jesteśmy jak szare pudło,
w którym chowamy kolejne szare pudło
z doświadczeniami.
Dwa w jednym życiu: my i ono.

A na dnie szarego pudła:
zapite marzenia, wyklęte miłości,
ośmiane porażki, szczęśliwe noce,
szalone imprezy, nieme tajemnice.
I
my uspokojeni…
Zwycięzcy.

10 grudnia 2015 r.

DSC_0302

Zakręt za zakrętem…

Przez minione lata niemało nauczyłam się od ludzi i życia.
Bywało różnie: raz na wozie, raz pod wozem… Nigdy jednak nie było tak źle, żebym straciła do człowieka i do życia całkowicie zaufanie i popadła w melancholię lub płochliwą jak wiewiórka panikę. Zawsze potrafiłam, i tak mi pozostało do dziś, zdystansować się do tego, co mnie w życiu spotykało (i spotyka). Dzięki temu nauczyłam się w mojej wędrówce przez życie pokonywać zakręt za zakrętem, choć nieraz bolało, bo musiało boleć. Czasem płakałam, ale paradoksalnie stawałam się silniejszą i mądrzejszą, a moja dusza hardziała.
Na szczęście, obawa, że mogłabym być przez ludzi odepchniętą, nigdy nie przysłaniała mi rozsądku i radości życia. Nie wszystkim przecież musimy się podobać i zabiegać o ich uwagę. Takie podejście do życia, pozwoliło mi uniknąć wielu niedomówień i nierealnych oczekiwań wobec ludzi i siebie, czego i Państwu z całego serca życzę!
A na powitanie dnia wiersze z dedykacją dla Czytelników mojego bloga.

1.

Życie i Człowieku!
Żeby kochać cię,
musiałam nauczyć się,
tolerować twoje słabości.
Udawać, że ból nie istnieje,
śmiać się, gdy chciałam płakać,
milczeć, gdy chciałam krzyczeć,
cieszyć się,
choć kiepsko mnie się z wami –
od czasu do czasu –
(tutaj) żyje.

15 sierpnia 1979 r.

2.

Analizując dzienne sprawy,
patrzymy sobie w oczy.
Jak kochankowie –
w nieprzeniknionej źrenicy czasu –
ze niecierpliwieniem szukamy siebie
i chociaż kamienują nas grzechy,
obłąkani miłością dusz w nadziei na lepsze jutro zasypiamy.

22 stycznia 1980 r.

DSC_1185

W kalendarzowo-słownej odsłonie…

11900034_1018584724859823_4400890509955424713_n

Dzień dobry! Dzisiaj zaprezentuję się Państwu w kalendarzowo-słownej odsłonie, jako że moje dwa wiersze zostały umieszczone w kalendarzu miasta Chojnowa – Gildii Artystów. Czy jestem tym faktem usatysfakcjonowana? Oczywiście że tak, bo być może sprawię komuś moimi wierszami odrobinkę radości, zmuszę do refleksji nad upływającym życiem i czasem. Zapraszam.

12313707_1686380111580401_1951800058916631953_n
12314034_1686380454913700_6374640772332355859_n

Dodatek:
1.
Bohaterami moich wierszy są:
Ludzie – Czas – Kamienie
rezydujący w mojej wyobraźni i niepysznej codzienności,
bohaterami moich wierszy są smutki i radości,
mego czasu konanie – zwyczajne „babskie” trwanie…
24 marca 1972 r.

2.

Przy pomocy słów mogę stworzyć:
deszcz,
wichurę,
kwitnienie świata;
opisać wszystkie cykle pór istnienia.
Mechanizm śmierci i cienia.
30 stycznia 1993 r.

“(… ) osaczona przez codzienność…”

DSC_0377

Pisanie – czym jest dla mnie? Motywacją do życia, radowaniem się z tego, że żyję. Grzebanie w codzienności i opisywanie jej swoistych elementów: zjawisk, uczuć, ludzkich poczynań, także swoich własnych, to sens i cel ludzkiego pisania…
Wie o tym każdy, kto uprawia “niską” lub “wysoką” literaturę: pisarz, poeta, felietonista, kronikarz, nawet grafoman (-ka)…
W minionej epoce, peerelowskim dwudziestym wieku, kiedy doświadczałam młodzieńczej dorosłości, napisałam o tym taki oto – ważny dla mnie – wiersz:

Tyle wspomnień
odeszło poza granice teraźniejszości:
moje dzieciństwo
i kilka osób, które kochałam.
Wszystko prawie przeminęło, tylko ja zostałam.

Czując się osaczona przez codzienność,
banalność życia,
zwyczajność,
która jest nijaka,
aby być sobą,
muszę uciekać do świata,
gdzie słowo z rymem harcuje;
żartuje – flirtuje,
śmieje się,
kocha, nie intryguje,
nie zdradza,
miłości ludzkiej sprzyja
i ludziom doradza, jak dobrze żyć,
żeby szczęśliwym wiecznie być…

Mój Boże,
właśnie takiego – wolnego –
świata mi trzeba!
Ciebie,
poezji i Twojego błękitnego –
bezkresnego nieba.

18 lipca 1983 r.

DSC_0378
DSC_0379

W szponach przeszłości…

Ponieważ (po śmierci mamy) odkryłam w sobie skłonność do nieustannego analizowania przeszłości i jest mi z nią różnie, chciałabym móc – jak dawniej – zacząć żyć marzeniami… Owszem pamiętać, ale czuć się wolną i szczęśliwą, wypełnioną po brzegi swojej duszy radością – nie rozpaczą. Cieszyć się życiem, póki jest mi jeszcze darowane…

***
Przeszłości odejdź!
Nie stawiaj barykad marzeniom.
Nie proceduj postawy wstecznej,
retrospektywnej.

07 grudnia 2015 r.

??????????

Pisarz też człowiek – epitafium

Zawsze lubiłam czytać biografie ludzi, którzy związali się z literaturą, m.in. o Rafale Wojaczku, Marku Hłasce, Edwardzie Stachurze, by zrozumieć motywy Ich działania, pisania i przeżywania świata, w którym żyli i, w którym żyłam i ja. Dziś poświęcam jednemu z nich ten wiersz, składając hołd Jego pamięci i twórczości.

“Epitafium dla pisarza”

Żył, pił
i dużo pisał,
żyjąc razem z nami,
pisarz wszech czasów
z licznymi przywarami i zaletami.
Po ludzku ludzki!
Zamknięty na wieki w peerelowskim –
dwudziestym – wieku.
Przestrzeni grobu i minionej epoki:
z powagą niezłomną –
zapiekłą. Śmiertelną.

09 grudnia 2015 r.

DSCN1864
DSC_0672DSC_0671

Michalina, paryżanka z wyboru…

DSC_0729 (2)

Michalinie, mojej najdroższej Córce (w Dniu Urodzin) dedykuję ten bardzo osobisty wiersz…

056

***
Ósmy dzień grudnia
to okoliczność nie byle jaka.

To kolejna rocznica
przyjścia na świat mojej Córki,
anioła – rajskiego ptaka,
który duszę ma wrażliwą
na wszelkie dobro
i naturalne piękno człowieka.

I świata położonego u podnóża
krętej jak Wisła – Sekwany,
paryskiej,
zawoalowanej damy
oraz wiekowej i wyniosłej
w legendę obrosłej
Wieży Eiffla –
symbolu z głową w chmurach.

Ósmy dzień grudnia
to radość dla naszej rodziny sama w sobie,
dlatego darujemy ją Michalino dzisiaj
wraz z życzeniami:
miłości,
zdrowia i szczęścia wyłącznie Tobie,
byś długo żyła
i wraz z nami przez długie –
piękne – lata po prostu była.
Sto lat!
Sto lat!
Po stokroć: Sto lat!

08 grudnia 2015 r.

Taka oto jestem.

Fascynuje mnie zwyczajność mojego życia, uwikłanie w pisanie wierszy i odpowiedzialność za słowa, które na moim blogu, co jakiś czas Państwu prezentuję. Nie jestem “nadętą” poetką, zapatrzoną w swoją twórczość. Piszę, by doskonalić się w postrzeganiu świata, siebie i ludzi przez pryzmat SŁOWA – sprawczej siły ludzkiego JESTEM… Czasem bywam roztargnioną, bo rozpraszają mnie obowiązki życia – ale nieustannie, z krwi i kości, normalną kobietą.

“(…) Znów piszę…”

Rozpraszają mnie szczegóły:
poetyckie dywagacje,
którymi karmi mnie wyobraźnia.
Uciekam.
Ciągle jestem w odwrocie,
poza kręgiem polarnym wiersza,
horyzontem czasu,
wersów i treści.

Jest późne popołudnie.
Piję kawę.
Gorzki smak napoju energetyzuje,
a myśli w głowie eksplodują,
nabierając tempa.

Znów piszę,
by moje liryczne “ja” zaistniało.
Stało się podwójne, potrójne.
Stężone (w wierszu) jak lód.
Tożsame ze światem,
który jest we mnie. Balsamiczne.
Natchnione wolnością.
Obdarte z tożsamości.

Na szczęście On powiedział:
Pisz, życie może poczekać!
A ja wiem,
że to znów moja wina.
Wina?

??????????
29 listopada 2015 r.