Wiersz ten poświęcam tym, co odeszli do wieczności: POETOM. Do zobaczenia po świętach!
Życie
i śmierć kołem się toczy!
Dlatego
ulatują z czasem w niebo poeci.
Do rajskich ogrodów,
innego świata.
Zostawiając po sobie wiersze,
by ludzkość SŁOWEM była – jak Wenus z Milo –
piękna. Mądrością prawd użytecznych bogata.
By nie bała się kochać,
śmiać się i cierpieć za miliony.
By rozbrzmiewała miłością
po górach i dolinach serc człowieczych,
niczym niebiańskie, mosiężne dzwony.
Ulatują w niebo wybrzmiałe słowa.
Bo wszystko co stare
bezlitośnie musi przeminąć,
by narodzić się poezją życia od nowa…
I stać się przypiętym do ciała trzosem:
brzęczącą kaletką złotych talentów
związaną z ludzkim losem.
Niedzielny, deszczowy, ciemny – jak noc – poranek zaowocował dzisiaj wierszem, który dedykuję Czytelnikom mojego bloga… Dziękuję, że mnie Państwo wspierają swoją obecnością na blogu w myśl zasady: Na dobre i na złe!
P O E Z J A
“Salomonowe mądrości”
kochajmy życie całą pełnią ziemi
garściami bierzmy to co los nam daje
bo każda mijająca w kalendarzu data
przybliża nas do miejsca
które nazwał sam Bóg – rajem
szanujmy czas
niech nie przelewa się przez palce
niech nasze życie wypełnia się szczęśliwymi godzinami
byśmy bez lęku stanęli kiedyś u wrót nieba
z bukietem kwiatów i dobrymi uczynkami
za tych co są po drugiej stronie życia
bezdusznie patrząc na nas z czarnych fotografii
zmówmy modlitwę
niech nie rozpłyną się w przestrzeni wspomnień
jak odlatujące do ciepłych krajów bezimienne ptaki
Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w życiu! Mojej matce, ojcu – pierwszych zabawach na słowa. Bajkach, wymyślankach, rymowankach mamy, która uwielbiała czarować mnie swoją i literacką wyobraźnią. Po latach domowej – rodzicielskiej – edukacji przyszedł czas na szkołę, która pozwoliła mi, jako pierwsza, zawiązać koleżeńskie relacje z rówieśnikami, wyposażyła w wiedzę, otwierając drzwi do świata, który wtedy nie był dla mnie na wyciągnięcie ręki. Wszystko inne przyszło potem: miłość, macierzyństwo, praca zawodowa, która była przyjemnością – nie obowiązkiem… Dzisiaj z perspektywy emerytki z przyjemnością mogę napisać za Edwardem Stachurą: “Życie jest teatrem…” Drogą, której cel wyznaczamy sobie sami…” – tym wstępem z mojej szufladowej biografii pozwoliłam sobie na zarekomendowanie swoich wierszy z tomiku: ANIOŁY POMIĘDZY WIERSZAMI, który nigdy nie został wydany, a którego wiersze umieszczam na blogu Ocal słowa…
1.
Znikam!
Codziennie
oddalam się
od Was
od Waszej miłości
od mojego Rejowego domu
od swojego bajkowego dzieciństwa
wczesnej młodości
pisania wierszy
wspólnych spraw
zapachu maciejki w maminym ogródku.
Przemijam dyskretnie
jak przekwitły wulkan i kwiaty
Pompejów.
Wiatrem i deszczem podszyta
smagana żalem i rozpaczą
skrzydlatą pieśnią kołobrzeskich mew
kawałek po kawałku
cal po calu
przez dorosłość tracę przeszłość
ludzi i siebie.
20 maja 1977 r.
2.
Niektóre wspomnienia
z mojego dzieciństwa
tak szybko ukryły się w cieniu
zapomnienia.
Czemu zamknięto je w kapsule czasu,
bez mojego przyzwolenia?
27 lutego 1978 r.
3.
“Błaganie”
Wybacz mi Mamo,
że chmurnego listopada
nie chciałam pozostać na noc
w naszym liliowym, starym domu.
Nie wiedziałam,
że zegar Twojego życia nieuchronnie zbliża się
do zatrzymania wskazówek na godzinie dziesiątej czterdzieści.
Gdybym przeczuwała Twoją rychłą śmierć,
nie zawahałabym się pozostać z Tobą na tę jedną noc,
na wiele nocy,
których Bóg nam już nie da.
Przepraszam Cię, moja kochana Mamo!
21 grudnia 2013 r.
4.
Oni
w domu strofują mnie,
że ciągle za Tobą płaczę,
i że nie daję Ci spokoju.
A ja tylko szukam
Cię,
aby powiedzieć Ci,
jak bardzo za Tobą tęsknię!
Zawsze intrygowało mnie, dlaczego ludzie sięgają po poezję? I doszłam do wniosku, że jako gatunek: homo sapiens i naród legendarnego protoplasty Polaków – Lecha, lubimy niezwyczajność dającą człowiekowi nadzieję na lepsze chwile i szczęśliwsze dni.
Sentymentalizm i wrażliwość postrzegane są przez świat jako przypadłości człowieczego serca, ale będące również naszymi ludzkimi zaletami, dlatego czytajmy “niemodną poezję”, bo modna jest w niej uczuciowość i beztroska, niosące pokój duszy.
“Bez cenzury”
Mój naród
ma w sobie zalęgłą,
szlagierową poezję,
na ciała niedolę – duszy utrapienia
i wyniszczającą nędzę.
Mój naród
jest wielki,
choć językiem bywa mały.
Poezją nasiąknięty od święta,
na co dzień prozą – niemodnie uszczypliwy
i “rozszczekany”…
Mój naród
kocha swoich wieszczów, bardów i poetów
ale nie toleruje wędrownych aojdów,
przygodnych wierszokletów!
Mój naród
jest mocno osadzony w kanonach
gatunków mowy wiązanej, spętanej rymem,
wyedukowanej.
Dzisiaj, drodzy Państwo, nie będzie długiego zagajenia, by nie zanudzać Państwa swoimi monologami. Dobrego dnia!
P O E Z J A
“ATELIER”
Mówiłeś jej:
Jesteś zjawiskowa!
Czyli jaka?
Piękna. Nietuzinkowa!
Mówiłeś jej:
Tajemnicą jesteś!
I poszedłeś po sztalugę,
pędzel i farby,
by sekret i głębię jej oczu namalować.
Obrazem swojej wrażliwości
i znawstwem kobiet chciałeś zaistnieć
i się autoryzować.
Stałeś się marchandem
piękna odartego z tajemnicy i tożsamości.
Malarzem męskiej próżności.
Ktoś mnie kiedyś zapytał:
Dlaczego Pani pisze? Odpowiedziałam: Piszę, bo gra mi w duszy.
Choć z tym graniem nie zawsze tak było. W młodości pisałam pod wpływem różnych emocji, by wyrzucić z siebie radość, smutek i rozczarowanie światem, ludźmi, okolicznościami życia. Myślałam, że poeta musi być epigonem romantyków, cierpiętników. Doroślejąc, stałam się mądrzejszą i nie pastwię się już nad sobą i kartką papieru drapieżnymi myślami, przekuwanymi w strofy i wersy. Bawię się słowami, przestawiam na różne sposoby, by powstała z nich niby-poezja.
Rodzaj poezji tzw. drugiej Nowej Fali, moderny XXI wieku: czyli “wierszy przegadanych”, nasączonych kolokwializmami dnia powszedniego. Ale nie prostackich! Łamiących wszelkie procedury poetyki stosowanej, akademickie mądrości o pisaniu mową wiązaną.
Nie znaczy to w żadnej mierze, że wierszy rymowanych, sformalizowanych wewnętrzną strukturą: rytmu, klauzuli, podziału na strofy, środki i tropy stylistyczne, długość wersów etc. – nie cenię. Owszem, cenię, ale piszę po swojemu. Bez narzucania sobie technik poetyckich wielu literackich epok obarczonych gatunkowymi balastami.
Chcę być sobą, a nie naśladowczynią cudzych metod, które mnie zachwycają intelektualnie, ale nie na tyle, by za wszelką cenę upodabniać się do moich wybitnych poprzedników. Każda epoka powinna mieć swoich własnych kreatorów słowa, bez potrzeby kopiowania stylów…
Dopisek: Ale oczywiście Państwo nie muszą się ze mną zgadzać. Pozdrawiam, życząc cudownej niedzieli – autorka bloga!
* D A W N I E J – 41 i 37 lat temu:
1.
Kochana Mamo
i Tato Kochany,
moi wierni Przyjaciele!
Dajecie mi
tak w życiu wiele
i…
ciągle końca nie ma
tej Waszej dobroci,
co mi moje beztroskie życie wiosenką świat złoci,
obsypując płatkami kwiecia
słów pochwałami,
które zbieram do kosza
całymi garściami.
Za tę miłość dziękuję
i proszę o więcej –
najgoręcej.
09 marca 1976 r.
2.
Z moją chrzestną matką
ukwiecałam kiedyś kapliczkę Maryi,
zmieniałam wodę,
by kwiaty żyły i zapachem wiosny,
i lata błogosławiły dzieło Boga.
Szczęśliwa
i bezgrzeszna myślą
wierzyłam w bezinteresowną miłość
człowieka do człowieka.
15 marca 1980 r.
* O B E C N I E – raptem wczoraj:
“A U T O R E F L E K S J A”
Mknę myślami
po szarej kartce brulionu.
Ich sensem
chcę poruszyć jej wnętrze.
Zrytmizować życie
pomrukiwaniem zegara
i słowami
przekrzykującymi się rymem.
Z banału czasu
uczynić metaforę,
z modlitwy –
koronkę świetlistobłękitnych apostrof
i epitetów
na cześć SŁOWA.
I boso,
niczym Anioł,
stanąć na rozdrożu wolności strofy
i wersu –
bez balastu krzykliwego bohaterstwa…
Ufnie spojrzeć w oczy swojemu Bogu
i pokornie poprosić Pana Niebios
o harmonię dwóch światów:
kartki papieru
oraz duszy niby-poety.
Przedświtem witam moich “nowych i starych” CZYTELNIKÓW. Miło mi, że jest nas coraz więcej, bo 2.637 osób – chciałoby się krzyknąć: W O W ! – co też bezszumnie czynię, by nie zbudzić męża.
Dzisiaj będzie o jakości poezji. Kiedyś ktoś nazwał moje pisanie i twórczość: “(…) to poezja i proza na bezdechu”… Może miał rację? Jakakolwiek by jednak ona nie była, lubię pisać, bo traktuję pisanie jako zabawę.
Nie pcham się łokciami na P A R N A S, nie zabiegam o wydawanie moich wierszy i opowiadań, a także zwrócenie na mnie uwagi. Nikomu nie podlizuję się, bo nie muszę i bawię się słowami “skolko ugodno”, mając nadzieję, że Ci, którzy wpadają na stronę Ocal słowa – wierszem i prozą, też nieźle się bawią i wypoczywają. Zapraszam do czytania!
Wiersz bez tytułu:
Czym jest?
Nieopowiedzianą historią!
Z nabrzmiałymi ustami po liftingu.
Czysta pragnieniem,
grzeszna fantazją poety.
Wabiąca słowem
i dotykiem kochanków.
Dźwiękami metafor –
echem bez kantów.
Niechybnie skazana na sławę
lub wzgardę,
dwudzielna: damsko-męska…
Madame MIŁOŚĆ
wyidealizowana stylizacją języka i pióra.
Wróciłam do domu pełna pomysłów na książkę, do której układam plan kompozycyjny:
wymyślam imiona i nazwiska bohaterów, miejsca zdarzeń, same zdarzenia i wątki poboczne…Jej główna bohaterka, będzie zmagać się z codziennością i samotnością, ale co ją spotka i jak potoczy się jej życie, nie mogę niestety Państwu jeszcze zdradzić… Urlop był całkiem udany, wypoczęłam od pogłosów wielkiego miasta i nastroiłam się do życia i ludzi wielkim optymizmem, i radością. Serdecznie pozdrawiam!
P O E Z J A *** K O M I N K O W A
1.
GETSEMANI
Panie, Ty mnie prowadź,
dokąd mój wzrok nie sięga.
Niech tęsknotą duszy,
mocą miłości
i pokorą cichej modlitwy
przeniknę dziś sfery ziemskiego bytu
i stanę myślą
w Utraconym Ogrodzie,
gdzie wszędzie pełno Ciebie,
a w wiecznym mieście –
Jeruzalem –
odkupionym Twoją świętą krwią
triumfuje pokój.
Panie,
Ty wiesz, że Cię kocham!
15 października 2017 r.
2.
JEZIERNE ZORZE
Brzaskiem witam Cię,
Panie!
Nim księżyc
cieniem się stanie.
Nim słońce
wzniesie się
nad jeziora horyzontem.
Odwróci się
do życia światła frontem.
Oplecie świat
refleksem – rozbłyskiem wczesnej modlitwy.
16 października 2017 r.
Vide: * jezierne – przymiotnik archaiczny od drugiego członu nazwy własnej: Tarnów Jezierny; fot. priv
Nazbyt szybko rezygnujemy z siebie i innych, dlatego dzisiaj będzie kaznodziejsko! Ale krótko i na temat. Pozdrawiam.
1.
Nim zrezygnujesz,
spróbuj pokochać:
siebie,
swoje wady,
zalety. Kobiety!
Bądź oderwanym od nieba
“całą gębą” Ziemianinem.
Wbitym pomiędzy życie i śmierć klinem!
Nadzieją na lepsze.
2.
Tam, gdzie miłość,
tam serce jej i Twoje.
Ona i Ty, i… Ono
– zawsze razem,
bo jest Was dwoje –
troje!
3.
Nie odchodź
do niej!
Nie odchodź
do niego!
Szansę daj sobie.
dla życia wspólnego.
Pocałunków rozdawanych za dnia
i nocy.
Bez natręctwa złych myśli,
czarcich mocy.
Kochaj sercem uczciwym,
tęsknotą.
Bądź w miłości spolegliwym.
Prawdziwym kochankiem,
patriotą!