Archive

listopad 2017

Browsing

Sumienie gryzie i nie gryzie

Gdy mamy po dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat wydaje nam się, że złapaliśmy Pana Boga za nogi; bo praca dobrze płatna, żona i kochanka na boku, i vice versa, bo samochód dobrej marki, pieniądze i sława… Wszystko to niewiele znaczące szczegóły. Tak naprawdę nasze życie jest jednokrotnym incydentem, które bywa i jest ograniczone czasem, dlatego warto o nie zatroszczyć się od strony duchowej, dzięki czemu poczujemy się wolnymi ludźmi. Mam na myśli dbanie o sferę wyznaczoną nomenklaturowym określeniem: sacrum i profanum. Dla mnie te dwie przenikające siebie sfery, to ludzkie sumienie. Moralna samoświadomość, czyniąca z “człekokształtnych” – ludzi silnych i mądrych albo słabych i głupich. Odróżniających dobro od zła lub niekoniecznie. Czemu o tym wspominam? Od wielu lat odnoszę wrażenie, że jestem przesycona wartościami, które nie negują w świecie istnienie zła, hipokryzji i tarzania się błocie, które po niskiej cenie, wręcz za darmo, ofiarowuje światu nowoczesna moralność. I choć szanuję cudzą wolność osobistą i światopogląd, to jednak nie godzę się na umniejszanie rangi ludzkiego życia, jako świętości danej nam z Nieba. Uważam bowiem, że skoro jesteśmy genotypem samego Boga, który stworzył człowieka: Adama i Ewę na swoje własne podobieństwo, powinniśmy być wyjątkowi w swoim człowieczeństwie i pod każdym względem niemal doskonali, cokolwiek doskonałość na tym świecie oznacza. Kończąc niniejszy wstęp, zapraszam do lektury.

P O E Z J A

Dotykasz mnie życie lubieżnie.
Bez mojej zgody na pustą ekstrawagancję.

Wyrywasz
z kontekstu całości:
harmonii i sumienia.

Robisz
przy tym wiele szumu
i medialnego hałasu,
czyniąc ze mnie niewolnicę swoich czasów.
Nierządnicę zmysłów. Brukowej moralności.

Halo, halo!
Świat mnie taki nuży i złości.
Chcę być sobą, nie tobą!

Zrozum!
Potrzebuję koncentracji na drugim człowieku.
Chcę być skupiona na nim,
nie na echu!
Pogłosie świata!

Chcę,
by moja dusza była miłością bogata.
Niezależna! Mentalnie staroświecka.

Danuta Schmeling

12 listopada 2017 r.
Vide: fot. priv.

I przywrócono niepodległość dumnym Polakom

1 (2)

99. rocznica Odzyskania Niepodległości skłoniła mnie na napisania kilku słów i do umieszczenia krótkiego fabularyzowanego i poetyckiego – literackiego obrazka o miłości do Ojczyzny pisanej przez mega wielkie “O”.

P R O Z A – patriotyczna

Adam, jako mały chłopiec, często udawał, że jest żołnierzem marszałka Józefa Klemensa Piłsudskiego. Tę miłość do historii Rzeczypospolitej i legionów legendarnego wodza zaszczepiła w nim prababcia Aniela, która pierwszą wojnę światową pamiętała dokładnie. Miała jedenaście lat, gdy Europa stanęła w ogniu, a na frontach świata ginęli młodzi mężczyźni; piętnaście, gdy Polska w po 123 latach niewoli wreszcie odzyskała niepodległość.
W jej polskim domu na kresach czczono to wydarzenie radośnie, choć z poczuciem pokory wobec Boga i biegu historii… Wspomnienie tamtych wydarzeń i prababci Anieli pobrzmiewa w nim do dziś miłością dojrzałego mężczyzny, choć sceneria świąt znacznie odbiega od tej sprzed kilkudziesięciu lat, gdy był małym chłopakiem.
Ale pozostała w nim ta sama miłość do rodaków, Ojczyzny; ta sama fascynacja marszałkiem Józefem K. Piłsudskim i jego dzielnymi żołnierzami. Ta sama duma, że jest Polakiem…

Kossak_Józef_Piłsudski_on_Kasztanka

P O E Z J A

I ruszył
na Kasztance brygadier Piłsudski,
a za nim legiony.
By stoczyć krwawą batalię
o wolność ukradzioną Polakom.

Dzwonią dzwony!
Dzwonią dzwony!

I stało się,
co miało się stać
w lesie wrzosowo-sosnowym.

Dzwonią dzwony!
Dzwonią dzwony!

Śmierć rozdarła
niegodziwcom ciała –
cuchnące imperializmem szaty.
Ojczyźnie Polaków otwierając wolności wrota.
Nowej tożsamości bramy,
choć przeciwna temu była mocarstwowa elita – hołota.

11 listopada 2017 r.

Vide: fot. net – 1.
2. Obraz Wojciecha Kossaka – fot.net.

Zwierzchność Boża – cud

Moje miasto Legnica szczyci się nie tylko nazwiskami swoich byłych – rodowitych mieszkańców, tj. Waldemar Krzystek, Anna Dymna, Tomasz Kot, Beata Tadla, Janusz Chabior, Marzena Kipiel-Sztuka, Joanna Jarmołowicz i wielu innych, ale także przebogatą historią oraz niezwykłym cudem, który wprawił w osłupienie cały chrześcijański świat i skromnych, prostych – wykształconych także! – ludzi. Mam na myśli cud eucharystyczny w kościele rzymskokatolickim pw. św. Jacka w Legnicy, który mnie samą poraził swoją mocą i tajemnicą. Stąd ten wpis i wiersz, napisany wczoraj na okoliczność tego religijnego faktu i wydarzenia. Czemu o tym piszę? Od dziecka podziwiam w ludziach wierzących, szczególnie w starszych kobietach i mężczyznach, pokorę, której od zawsze pragnęłam się od nich (po ludzku) nauczyć. Mądrości uznającej Boga za Stwórcę, człowieka – za fenomen Jego dzieła. Uważam, że dzięki ich zaangażowaniu i wierze możemy czuć się bezpieczni, choć zateizowany świat przenika ekstrawagancją duchowe sfery ludzkiego życia, uznając je za infantylne i kulturowo: średniowieczne i niemodne. Jakkolwiek by nie było, zapraszam Państwa na chwileczkę zapomnienia.

DSC_0655

P O E Z J A

“Cud”

Ziemia Legnicka
niejedno wydarzenie przeżyła
i wielu krzywd w przeszłości doznała.
Przez wieki była
dla świata wielka i mała.
Miłość
do Pana Boga
zachowała w wierze.
Pan
ją wywyższył Eucharystycznym Cudem
szczodrze i naprawdę szczerze.
Więc świat
ją dzisiaj odkrywa na nowo,
poznając przy tym Wcielone Słowo,
co się Chrystusa cząstką Serca stało,
a to w historii Boga, miasta nad Kaczawą
i człowieka – znaczy niemało…

9 listopada 2017 r.

Vide: fot.priv.

Jestem chwilą, echem – lisem, przyjacielem

Miniony czas w tonacji przemijania nieco mnie sfrustrował i przycisnął do ziemi. Postanowiłam nie dać się dręczącym myślom o ludzkim i swoim przemijaniu, co zamanifestowałam miniaturką poetycką na dodatek banalnie zrytmizowaną rymem, z powtórzeniem w drugiej strofie wiersza, a także miniaturką epicką. Może się Państwu, szczególnie nowym Czytelnikom, których witam i pozdrawiam – spodoba? Miłego i dobrego trwania!

P O E Z J A

1.

Nim każda
filuterna chwila
minionym czasem się stanie.
Nim wszystko,
co trwa, bezpowrotnie przeminie.

Jest w nas moc,
której czas i śmierć nie pochłonie.
To miłość,
która w pokoleniach ludzkich tli się płomykiem
i na przekór toczącemu się kołu fortuny –
przeżyje. Zatriumfuje chwilą!

08 listopada 2017 r.

P R O Z A – miniatura epicka.

ECHO

– Alicjo, uciekaj stąd! Nie zatrzymuj się dłużej, niż musisz, w Mieście Umarłych! – wyszeptało zaduszkowe, listopadowe echo.
– To miejsce nie jest dla żywych, lecz umarłych. Zapal światełko, dotknij modlitwą tych, których na świecie już nie ma i wracaj pośpiesznie do “swoich”… Żyj! Czerp z każdej chwili danej ci tu i teraz to co najlepsze, najczulsze dla twojej duszy i ciała – jeszcze raz zawtórowało echo, aby Alka otrząsnęła się z czarnej rozpaczy i marazmu rozpamiętywania minionej przeszłości. Rodziców, znajomych i przyjaciela – kochanka, który niepostrzeżenie wymknął się – samowolnie! – pewnego dnia z przestrzeni ich wspólnego życia i nieludzko, wręcz beztrosko, udał się w kierunku Szeolu, okaleczając jej poranione wcześniejszą stratą serce.
– Alicjo! Alicjo! Alicjo! – wiatr powtarzał za echem jej imię, a szarość nadchodzącego wieczoru mu wtórowała.
Wyrwana z mgławicy smutków i wspomnień Alicja, nagle otrząsnęła się z zadumania, nie wierząc w to, co podświadomie słyszała, a co pobrzmiewało nasilającą się amplitudą drgań w jej zamyślonej głowie i czułych na dźwięk uszach.
To wiatr i moja wyobraźnia – myślała kobieta, uspokajając rozdygotane strachem i zimnem ciało.
Obejrzawszy się za siebie i upewniwszy się, że jest bezpieczna, spokojnie zmówiła modlitwę za rodziców i Jana, po czym oddaliła się w stronę cmentarnej bramy i wyjścia, żeby powrócić do pulsującego oddechem życia. Tam, gdzie chwila sekundą przemija, ale jawi się drogą – autostradą do ludzi, szczęścia, rozlicznych doświadczeń: złych i dobrych – samodoskonalenia się w miłości… Do żyjących!

A na dodatek:

DSC_0924

“Bajka o Przyjacielu”

Małym Księciem
dla mnie jesteś Przyjacielu.
Paryskim gawroszem z planety B-612.

Lisem
biorącym pod zastaw
oswojone ludzkie łzy i więzy,
i bezduszne bibeloty.
Ulicznym grajkiem, dusigroszem,
wcieleniem podwórkowego włóczykija – poety.

Małym Księciem
dla mnie jesteś Przyjacielu.
Przybyszem uwikłanym w historię przyjaźni.
Lisim przewodnikiem,
Ziemianinem jedynym spośród wielu.
Malarzem literackiej – pisarsko-poetyckiej – wyobraźni.

Paryż, 2015 r.

DSC_0937

Vide: fot. priv.

Proklamacja duchowej miłości

Listopadowe dni/dnie sprzyjają kontemplacji siebie i Boga, dlatego ten wiersz jest utrzymany w tonie religijnego uwielbienia Stwórcy – Jego Istoty – zmieniającego działania prostego człowieka w kryształowe dobro i głęboką, jak studnia, oślepiającą miłość. Pozdrawiam.

1.

Jestem
drugim ja człowieka.
Ulepszonym portretem
duszy i ciała.

Przyszedłem
na ten świat,
by z niepłodnej miłości
powstało materialne życie…

Konflikty przemienić w pokój,
z niewoli uczynić uwolnienie,
z ciemności jasność,
ze śmierci zmartwychwstanie.

Kim jestem? – pytasz.

Jestem
przyrzeczonym
zwiastowaniem.
Mesjańskim chlebem,
cudem rozmnożenia –
Władcą Dusz i Nieba.
Twoim sumieniem –
hologramem
i nieskończonej miłości
Panem.

05 listopada 2017 r.

Wszechobecna mądrość człowiecza

23172920_1664684756928666_7735844321368534009_n

Pewien starszy Pan, spotkany przeze mnie wczoraj na cmentarzu, powiedział mi: “Droga Pani, życie jest największym skarbem, jaki otrzymujemy w darze od rodziców i losu. Ale najważniejsza jest w nim miłość! Zwyczajna – absolutnie oddana, na dobre i na złe. Bez korekty epokowych zmian w jej postrzeganiu…”
Jego mądrość bardzo mnie oczarowała, tak jak zachwycił sędziwy wiek i religijność. Ślad po Nim będzie – jak po wielu innych – pozostawiony na moim blogu, bo wystarczyła krótka chwila rozmowy z nieznajomym, żebym po raz kolejny uświadomiła sobie, jak dobre i piękne jest życie. Jak cenne są chwile spędzone z ludźmi, na których zdarza nam się, mnie także, narzekać i wybrednie psioczyć.
Oczywiście jakość tych chwil zależna jest w znacznym stopniu od nas samych, jednak to miłość i sztuka kochania ludzi, i życia – w całej tej człowieczej egzystencji – jest najcenniejszą nauką, z której będziemy musieli kiedyś zdać relację swojemu Stwórcy…

Dziękuję, N I E Z N A J O M Y!

P O E Z J A

“Nauka”

Nigdy nie mów, nigdy!
Kochaj
nawet wtedy,
gdy świat cię oszuka.
Dziękuj Bogu
spojrzeniem w niebo,
modlitwą, sercem otwartym i czułym
za każdego spotkanego na swojej drodze
życia – człowieka…

Ludzi z przeszłość wspominaj
dobrze – z radością.
Nie narzekaj,
chociaż życie wystawia cię
na nieustanną próbę.
Potraktuj zdobyte doświadczenia,
jak cenny dar nieba.
Odnalezioną w sobie szlachetną perłę,
niezwyczajną zgubę!
I raduj się,
póki jesteś!

04 listopada 2017 r.

Vide: fot.priv.

Uwaga! Stacja końcowa – Niebo!

23031619_1664349450295530_5227667096775755607_n

Dzisiaj ponownie zamierzam nawiedzić groby moich krewnych, znajomych i sąsiadów, by oddać im hołd i modlitwą ukoić ich, i swoją tęsknotę… A wierszu – napisanym dzisiaj – wyraziłam opinię o sytuacji umarłych względem nas, uświadamiając sobie i innym niepodważalną prawdę, której na co dzień ludzkość absolutnie nie zauważa, bo nie chce.
Oto, co napisałam.

PROŚBA

Nie opłakujcie nas!
My żyjemy.
To Wy umieracie,
przybliżając się z roku na rok,
z godziny na godzinę
ku tej nieuniknionej chwili
i nieznanej dacie.

Jedynie prosimy Was o modlitwę:
“Wieczne odpoczywanie…”,
by miłość triumfowała pobożną zadumą,
blaskiem nagrobnych płomyków,
cichą, intymną rozmową –
rzewnym wspominaniem…

03 listopada 2017 r.

Vide: fot.priv.

Symbole ludzkiej imaginacji

Niewiele zabiorę dzisiaj Państwu czasu. Dwa wiersze, bo tylko tyle mogłam z siebie wykrzesać! Pozdrawiam.

1.

Wczoraj
byłaś przy mnie!
Zakwitłaś
jedynym margaretki kwieciem
w naszym jesiennym ogrodzie.

I ja Cię pośpiesznie zerwałam.
Zaniosłam do domu.
Utuliłam.

Tym widzialnym gestem –
treścią wykreowanej tajemnicy –
podziękowałaś mi
za dobrodziejstwo modlitwy
niesionej w niebiosa miedzianym płomykiem
– nieujarzmioną siłą pamięci.

01 listopada 2017 r.

23031545_1663182870412188_982952450048192110_n

2.

Ciągle chowasz się
za woalką
mitycznych wichrów,
broniąc mnie przed niechybną tęsknotą.
Nieskończonym smutkiem bez powściągliwości.
Łzami beznadziei i osamotnienia.

Ale… nie ma Cię fizycznie ze mną,
bo jesteś oddalona
ode mnie miliardem gwiazdeczek,
egzotycznych planet.
Niebiańskich hipotez.

Istniejesz,
gdzie króluje Zbawiciel – Człowiek:
w niedostępnej sferze
swojego ludzkiego przeznaczenia,
praźródła Miłości i Słowa.
W służbie JEDYNEGO BOGA!

02 listopada 2017 r.

Vide: fot.priv.

Nie zdeptać światła

Dzisiejszy wpis na swoim blogu poświęcam Tym, którzy są już po drugiej stronie życia i miłości. Niech spoczywają w pokoju wiecznym.

PARALELA ŚMIERCI I NIEBA

23032912_1662352837161858_4586103472277100783_n

Ciszą umykam z ziemi.
Jestem na przedmieściach Nieba.

Wszystko tu inne,
odwrócone do góry nogami –
wygładzone pulsującym światłem.
Przejrzyste i dobre.

Zamiast ptaków
w świątyni Boga są anioły.

I dwa pozłacane cheruby
z zagubionej Arki Przymierza.
Strażnicy ogrodu Eden.

W sakralnej aurze świątyni i Tronu,
pomiędzy legionami anielskich żołnierzy,
zasiada Bóg,
a obok Syn Człowieczy
i archanioł Michał – książę Nieba.

W oddali
lud zanurzony w Chrystusie
i ja uwolniony od niewoli grzechów.

Pielgrzym z Ziemi.
Jeszcze nie przeanielony,
czekający na czas Wielkiego Sądu.
Widzenie z Panem Bogiem.

1 listopada 2017 r.

Vide: fot.priv.