Archive

12 stycznia, 2018

Browsing

W Dolinie Świerszczy… – wiersze stare i nowe

Cykady świerszczy (w maminym  i babcinym – ogrodzie i na chojnowskiej łące w pobliżu rzeki Skory) towarzyszyły mi niemal od zawsze, czyli od wczesnego dzieciństwa.  Były jak polna – folklorystyczna muzyka, ubrana w stroje: polskie nuty i słowa, przy których brzmieniu kiełkowała moja poetycka wyobraźnia. Jakże ja kochałam, te upojne chwile uczenia się natury i siebie. Gdy o tym myślę, robi mi się rzewnie i ciepło na sercu, jak wtedy, gdy miałam “(…) naście lat”…
MOJE LIRYCZNE NIEDOJRZAŁE I DOJRZAŁE “JA”
DOJRZEWANIE
W Dolinie Świerszczy
dojrzewam.                                                                                                                                                                                                         Staję się
bliższa słońcu,
świerszczom grającym
na skrzypcach.
Słomom:                                                                                                                                                                                                              rozbrykanym
jak gdaczące –
domowe ptactwo…
Jestem coraz bliżej
ogrodowej
i łąkowej muzyki.
Świszczącej brzmieniem                                                                                                                                                                                                        źdźbeł traw,                                                                                                                                                                                                        i płatków chabrowego kwiecia.
Wyobraźni pełzającej w umysłach pokoleń
przez minione stulecia.
15 maja 1973 r.
GRA SŁÓW
Płowieję zefirkiem.
Wzrastam ciepłym słowem
i uśmiechem mamy.
Bawiąc się rymowankami,
liczę zabużańskie barany…
Zliczam:
gruszki
i słoneczniki,
z babcinego ogrodu.
Proszę miodne pszczoły,
by nie żałowały
ludziom złotawego miodu…
26 czerwca 1974 r.
CÓŻ PORADZĘ
Zostaną
po mnie:
rachunki do zapłacenia,
liliowy jak wrzosy, stary parasol,
notes z zapomnianymi adresami;
kilka plików wierszy,
a także albumy ze zdjęciami.
Czarne palto
wiszące na wieszaku,
wspomnienia bezsennych poranków
i szarych zmierzchów,
a nawet bezdźwięczna cisza
zakłócana śpiewem zaokiennych ptaków…
12 stycznia 2018 r.