Archive

styczeń 2018

Browsing

Jedną łzą i uśmiechem

Witam, choć zdaję sobie sprawę z tego, że po długich –  świątecznych dniach ciężko “zebrać się do kupy” i zacząć efektywnie działać w poniedziałkowy, mroźny dzień. Witam, tym szczególniej, że przybyło wielu nowych subskrybentów, którym życzę miłej, radosnej przygody z moją poezją… Jest nas łącznie: 3.477 osób. To dla mnie niewyobrażalna ilość ludzi, którzy znajdują czas, by spotkać się ze mną na moim blogu. Serdecznie dziękuję za Państwa obecność! Są mi Państwo bliscy i drodzy, chociaż wirtualni.

Święta i czas noworoczny nastroiły mnie radością i nostalgią. Jakby mi mało było rozterek duszy i  poetyckich rozpraw na tematy egzystencjalne i poetyckie. Cóż, grafoman – poeta tak ma! Lubi pastwić się nad sobą i kartka papieru. Tak naprawdę skłoniła mnie do napisania tego posta i wierszy niespodziewana dla mnie śmierć mojej koleżanki Ewy, z którą paradoksalnie związana jestem rodzinnie przez jej starszą siostrę Teresę, moją stryjenkę. To Jej dedykuję dzisiejszy wpis, by zaznaczyć Jej obecność w moim skromnym, emeryckim życiu.

POEZJA NIEEGZALTOWANA

“ŚWIADECTWO”
Każdy
swój napisany wiersz
oddaję Bogu.
Chwilę każdą celebruję,
jakby miała być ostatnią.
Gdy jutrznią budzę się,
wdzięcznie dziękuję Panu,
że ciągle jeszcze
płomykiem świecy się wypalam;
życiem, słowem i spojrzeniem w niebo,
gdzie jest ukrytej prawdy –
sensu Światło.
I trwam w pokorze,
ucząc się miłości i Ciebie,
Wielki Boże!
“Dla Ewy”
W zaświatach poezji
biją mosiężne dzwony.
Otrząsają się z chwil banalnych,
egzaltowanych,
pajęczą siecią omotanych.
Wolą jak targają nimi:
primo – emocja,
secundo – liryzm,
tertio – wiatru powiew i piachu tumany.
Quatro – ochy i achy poetów
przytwierdzone do wersów hebanowej ramy.
Pragną wolności formy i słowa.
Ale czy ludzkość
na takie nowatorstwo
w sztuce pisania jest otwarta i gotowa?
6 stycznia 2018 r.
Vide: fot.priv. – kartki pocztowej

Krytyk – recenzent, pamflecista czy opluwacz?

Rola krytyka literackiego, teatralnego, etc. – jest oczywiście bezcenna. To on z racji przypisywanej mu roli społecznej i zawodowej ma za zadanie wycenić jakość merytoryczną artefaktów zaistniałych w literaturze lub sztuce. Ale jakim powinien być człowiekiem, by nie przypisać sobie roli opluwacza, lecz z krwi i kości profesjonalisty? Trudne pytanie. Moim skromnym – choć absolutnie niezależnym i osobistym zdaniem – rolą krytyka nie jest adorowanie autora, lecz w miarę możliwości obiektywne ocenienie jego twórczości. Bez nonszalancji i złośliwości. Bez wyśmiewania się z autora jako tego, którego poziom artystyczny: nowatorstwo lub jego brak w sztuce pisania, przejrzystość myśli i intencji dzieła, zasób leksykalny, poziom stylistyczny – w tym składniowy, ortograficzno-interpunkcyjny, nie odbiegający od reguł objętych normą wzorcową języka polskiego i uzusu – jest ważony i wyceniany… Na pewno nie powinien być zjadliwym prześmiewcą celującym w człowieka, by zdyskwalifikować go i częściowo lub całkowicie pogrążyć jako artystę, lecz wytknąć mu dostrzeżone zimnym okiem słabości jego dzieła: mankamenty, które rażą i walory, i cnoty, które w jego oczach warte są podkreślenia i zapamiętania. I powinien robić to z taktem, i wielką klasą, bowiem słowem można nie tylko wywyższyć człowieka, ale także poniżyć i zabić. Zniszczyć w nim pasję, pogrążyć i twórczo zablokować…Być może pomyślą Państwo, że jak ktoś jest wobec siebie bezkrytycznym i nie potrafi przyjąć pod adresem swojej twórczości uwag, to żaden z niego twórca i autor, ale narcystyczny – samozwańczy gryzmoł, tandeciarz i pseudoartysta… I na pewno będą mieli Państwo rację, ale zawsze proszę pamiętać, że każdy jest tylko człowiekiem i uczy się być poetą, pisarzem – artystą przez całe życie… i ma prawo do niedociągnięć twórczych, i takich czy owakich błędów, które zawsze można naprawić i beznamiętnie skorygować.
P O E Z J A  D Y D A K T Y C Z N A –  z przymrużeniem oka i z dystansem…
“Półgębkiem”
Nim wywleczesz na światło dzienne
niedoróbki cudzych myśli i ułomności języka.
Pomyśl czy po wertepach, zagonach  i meandrach                                                                                           twojego intelektualnego świata
KRYTYCZNA MĄDROŚĆ –
jak wypłoszony zając w czasie burzy czy nagonki w lesie –
z prędkością wiatru kica i przemyka.
Czy jest profesjonalna,
z ludzką twarzą?
Czy chowa się za recenzji karnawałową – bezduszną maską?
A może lubi wymachiwać góralska ciupażką
i pasterską laską?
Pytasz mnie, po jakie – leśne licho?
By dodać sobie animuszu
i śmiertelnej powagi.
Dla wyeliminowania z przestrzeni publicznej bohomazów,
tandetnej grafomanii,
by nie rzec: artystycznej blagi…
4 stycznia 2018 r.
Vide: fot.priv.

Neologizmy słowotwórcze czy potworki językowe?

Lubię neologizmy, sama takie stworzyłam: “reimpretować” vel reinpretować, zamiast reinterpretować, “słowolepy”,  zamiast zlepki słów, “makroniki” vel “macroniki” bez odpowiednika, ale za to z procedurą zabawy w siedmiosylabowe, jednowersowe wypowiedzi oraz “słowogramy” – efekt zabawy słownej, nowe słowa.
Niewiele neologizmów wymyśliłam, to prawda, ale  wyżej wymienione wyrazy funkcjonują w mojej twórczości … Czemu?  Ażeby coś nowego w niej się działo: dla zabawy, dla żartu, dla prowokacji słowem. Oczywiście poprawnym językoznawcom takie wynaturzenia językowe pewnie by się nie spodobały i uznaliby je za “totalny odlot” czy idiotyzm; ja uważam, że nie ma w tej “słowotwórczej grze” niczego złego. Język jest żywym tworem, dlaczego więc tylko to co unormowane przez Radę Języka Polskiego, jest piękne i efektowne dla oka i uszu? W języku polskim funkcjonują o wiele gorsze i głupsze słowa, niż te, które ja wymyśliłam,
POEZJA ŻARTU I PROWOKACJI
Wzburzonym CZYTELNIKOM,
celebrytom słowa proponuję zamknąć oczy,
kiedy nowy wyraz – “potworek” w wersie
ich razi i bestialsko droczy.
Zabija w nich piękno!
Kiedy kłuje i bezsensem sensu mocno kole,
niczym rozkapryszone języka pacholę…
Ale ja jednak przy swojej zabawie pozostanę,
gdyż jestem lingwistycznym tyranem.
Kreatorem turpizmu –
słownego i poetyckiego indywidualizmu…
Słowotwórczej opozycji…
3 stycznia 2018 rok
Vide: fot.priv.

Na góralską i liryczną nutę

 Dzisiaj będzie wyjątkowo krótko, bez zbytecznych komentarzy. Pozdrawiam, jak zawsze. Autorka.
1.
“Folklor polski w pigułce”
Niechaj na Podhalu góralska piosneczka
po grani Tatr wysokich biega,
gęślarz nutkami skrzypeczek wszystko rozwesela,
by Nowy Roczek w Zakopanem
i w świecie z gwiazdeczkami boso tańcował.
Jak tradycja nakazała, a “baca” rzewnie wyśpiewał.
Marzeniom nie uchybił,
nadziei nie zmarnował.
Niech podskakują “kicary”,
wiatr “duje” z prawa i z lewa.
“Dutki” spadają z nieba.
“Coby Wom nicego” ludziska “nie chybiało”.
Byście wszystko mieli,
“coby Wom się kciało”…
2 stycznia 2018 r.
Vide: * Pisownia podhalańska zachowana w wyróżnionych wyrazach.

2.

Gdybym ci,
ja – miłość
umiała do końca zrozumieć,
filozoficznej logice
i naturalnemu prawu
bez wahania podporządkować,
byłabym jak mędrzec – poeta,
co o jej potędze prawi
i plecie,
by swoich słuchaczy – czytelników
miłością i upersonifikowanymi epitetami
oczarować w świecie…
Głosiłabym,
jak on,
szczerze:
W miłość wierzę!
Ale ja ciągle nie wiem
i pytam:
Miłość…Czym ona jest?
Echo odpowiada: Nikt do końca nie wie!
Dwubiegunową
bliskością damsko-męskich serc
i dusz w naglącej – cielesnej potrzebie…
Uczuciem – węzłem,
co nie pęta,
lecz do siebie zbliża;
nie dzieli,
lecz kochanków łączy.
Blaskiem
rozżarzonych oczu,
kipiącym jak magma pożądaniem,
przyciągającym do białej pościeli.
Erupcją
a może lawiną słów,
i westchnień spływającą po ziemi.
Stygnącym żarem…
Popiołem,
co się znów w miłość przerodzi
i zmieni.
A może tylko urojeniem
fantazji erotycznej
i… poezji cieniem?
2 stycznia 2018 r.
Vide: fot. priv.