Bardzo późny telefon od mojego Taty, w zupełnie błahej sprawie, sprawił, że pięć godzin bezsenności wzięło mnie i moją świadomość w obr0ty…
By siebie czymś zająć i nie patrzeć z zazdrością na męża, który jak dziecko poddawał się pieszczocie snu, najpierw czytałam, a potem wzięłam kartkę papieru i powstał wiersz, będący splotem prostych myśli o moich kobiecych marzeniach i ukrytych tęsknotach...
Oczywiście bezsenność nie skończyła się na napisaniu przeze mnie wiersza. Myślałam także o tym, że więcej czasu powinnam poświęcić Ojcu, moim dzieciom, wnukom, znajomym i przyjaciołom, bo moje życie bez nich prawdopodobnie nie byłoby nic warte. Moja nieodżałowana Mama często powtarzała: Tyle znaczymy dla innych, ile z siebie dajemy! Jednego jednak nie wzięła pod uwagę, że często nasz wysiłek bywa udaremniany przez różne – złe okoliczności losu, które oddalają nas od pięknego życia i ludzi, którzy są nam mniej lub bardziej bliscy. Dlatego postanowiłam zrobić wszystko, by zapobiec towarzyskiej stagnacji i pustce, bez szansy na pełnię życia, do której zostaliśmy przez Stwórcę powołani… Pozdrawiam – jak zawsze – starych i nowych Czytelników bloga, Danuta z Legnicy…
Archive