Zakochałam się w poezji dawno temu – w dzieciństwie – i przez całe moje życie uprawiam ją z wielką miłością. Oczywiście na przemian z prozą, która także – mówiąc kolokwialnie – mocno mnie “kręci”. Nie ma dnia, bym nie zapisywała ciekawych skojarzeń – krótkich fraz… Widocznie jestem skazana na słowo.
Najbardziej cieszę się, że jestem autorką niezależną, nie muszę podlegać żadnym kanonom ani nurtom literackim związanych z poezją… Piszę na swoich zasadach, bez naśladownictwa kogokolwiek i trzymania się sztywno prawideł wersologii i języka… Może to błąd? Ale jestem indywidualistką i mam tak w naturze od dziecka… Szanuję mądrości literaturoznawców, ale jako twórca – mam prawo do własnego stylu pisania, bo różnorodność tematyczną w wierszach niezmiennie od lat narzuca mi samo życie, które kocham, bez względu na to, jak mnie nieraz srogo karci i doświadcza,..
Lubię także obdarowywać moich znajomych i krewnych, souvenirami w postaci utworów, by zrobić im przyjemność, za które wcale nie muszą mi jakoś szczególnie dziękować – wystarczy mi ich uśmiech na twarzy, który łechce moje serce…
Oto jeden z takich upominków ofiarowany znajomej z facebooka: pięknej, mądrej, tak samo jak ja, zakochanej w Paryżu – Jolancie Zdulskiej… Zapraszam do czytania.
Archive