Niewiele zabiorę dzisiaj Państwu czasu. Dwa wiersze, bo tylko tyle mogłam z siebie wykrzesać! Pozdrawiam.
1.
Wczoraj
byłaś przy mnie!
Zakwitłaś
jedynym margaretki kwieciem
w naszym jesiennym ogrodzie.
I ja Cię pośpiesznie zerwałam.
Zaniosłam do domu.
Utuliłam.
Tym widzialnym gestem –
treścią wykreowanej tajemnicy –
podziękowałaś mi
za dobrodziejstwo modlitwy
niesionej w niebiosa miedzianym płomykiem
– nieujarzmioną siłą pamięci.
01 listopada 2017 r.
2.
Ciągle chowasz się
za woalką
mitycznych wichrów,
broniąc mnie przed niechybną tęsknotą.
Nieskończonym smutkiem bez powściągliwości.
Łzami beznadziei i osamotnienia.
Ale… nie ma Cię fizycznie ze mną,
bo jesteś oddalona
ode mnie miliardem gwiazdeczek,
egzotycznych planet.
Niebiańskich hipotez.
Istniejesz,
gdzie króluje Zbawiciel – Człowiek:
w niedostępnej sferze
swojego ludzkiego przeznaczenia,
praźródła Miłości i Słowa.
W służbie JEDYNEGO BOGA!
02 listopada 2017 r.
Vide: fot.priv.