***

Znad okularów spojrzały na niego – oczy M ***,
piękne, niczym zielone skarpy wokół rzeki…
Zatrzymały się niezręcznie na skrzyżowaniu różnych myśli,
zasiniałych od pękających w głowie prawd
i nieforemnych grymasów słowa.
W ogrodach czytanego wiersza:
sensach bez złego – mrocznego kontekstu,
z zasmuconą tajemnicą tykającej chwili,
tajemnicą każdego wersu
bez pieszczotliwej puenty.
Cisza!
W drugim i kolejnym mgnieniu spojrzenia
nie ma nic z flirtu.
Jest tylko krótki moment
dostrzegalnej ostateczności chwili.
To rytm uciekającego czasu oznajmił koniec
niejasnej dwuznaczności –
rozbłysku ukrytej, wiosennej miłości
w wierszu i w życiu.

10 marca 2015r.

 

 

Author

Write A Comment