Bez znieczulenia

Koncepcja absurdu?

Przesiąkam czasem,
deszczem, dzikimi słowami.
Kurczę się obrazem
w supernowej skali…

Moje życie
trzyma się krzepko,
choć na oczach cywilizacji
dewolucja przenika
jego puste gabinety.

Okna
spoglądają w głąb mnie –
zwykle domu na rubieży
lipowej ulicy.
Niezawodnie kradną mój
zachwyt kolorami świadectw,
że On
jest ukryty w ludziach.
Porach roku, ciętych kwiatach.
Symbolice stołu i ołtarza.

Anomalia:
nietechnicznie piszę.
Trwam bez zaangażowania
środowisk.

A …
na spodzie duszy podtopienia,
powodzie. Naturalne katastrofy –
procesy drobnych sytuacji.

Duże i małe pożary
mojego świata świadczą
o przesunięciu biegunów
globalnych epok.
Zaiste poważne zmiany u
podstaw wyobraźni.

Autor: Danuta Schmeling