Miłość, któż jej nie pragnie – i poeta, i malarz, i zwykły – zahukany pracą człowiek…
„(…) w dwunastu godzinach dnia i nocy…”
Kocham twoje zielone oczy,
twój ciepły oddech i naszą niedawną przeszłość!
Tak mało o tobie wiem,
o sobie też niewiele,
ale jednego jestem pewna,
pragnę cię w strugach deszczu podniecenia
i kiedy modlę się, i zasypiam.
A gdy słońce wtula się w pościel i w moje ciało,
marzę, by objąć cię na powitanie
i cichym szeptem powiedzieć ci najpiękniej,
jak potrafię: Jak dobrze, że jesteś!
Od kilku chwil wiem,
że tylko ty mógłbyś pokazać mi świat,
którego wcześniej nie znałam.
Ufam też,
że nikt tak pięknie jak ty,
nie potrafi wschodem i zachodem słońca nazywać miłość – miłością,
więc przytul mnie mocno do siebie
i pokaż jak piękna jest namiętność.
Uczyń z mojej i swojej niewinności nasz wspólny grzech.
Chcę czuć zapach twoich włosów i ciała,
i obejmować twoją nagość.
Kochaj mnie
i mów mi po stokroć: Kocham.
Dobrze wiesz,
że pragnę zasypiać w twoich ramionach
i w twoich ramionach witać dzień!
Naucz mnie, proszę, w śpiewie ptaków
usłyszeć melodię twojego imienia.
Stwórz z naszego życia sensowne razem,
a ja ci – przed Bogiem i ludźmi – obiecuję,
że w dwunastu godzinach dnia i nocy będę cię kochać!
Danuta Schmeling