Są w życiu człowieka takie dni, które stawiają go w świetle jupiterów. Takim dniem jest dla mnie dzień moich urodzin. Tego dnia nie skupiam się wyłącznie na sobie, lecz na mojej Mamie, która wydała mnie na świat. Niby nic wielkiego, a jednak niezwyczajnego… Bo niezwyczajnym wydaje się być misterium przyjścia człowieka na świat. Jego pierwszy kontakt z rodzicielką i wzrastanie przy boku kochających rodziców oraz bliższych i dalszych krewnych.
A moje życie? A moje życie to czas uczenia się siebie i innych ludzi: pierwszych wzlotów i upadków, pomyłek i błędów, które prostowały mój moralny – chrześcijański kręgosłup. Oczywiście jakiekolwiek było i jest moje życie, muszę je uznać za udane i szczęśliwe, choć aby tak było, musiałam się nieźle natrudzić i “intelektualnie pogimnastykować”. Nic bowiem samo nie przychodzi, bo niby dlaczego… (?) Szkoda tylko, że od dwóch lat i ośmiu miesięcy obchodzę dzień swoich urodzin ze łzami w oczach, bo nie mogę liczyć na uścisk mojej Mamy, ciepłe słowa i zapewnienie, że jestem przez Nią kochaną. Ale na szczęście nie jestem sama – mam rodzinę, znajomych, przyjaciół i Państwa, którzy tu czasem wpadacie, za co bardzo, bardzo dziękuję. Pozdrawiam.
***
Moje oczy nie płaczą!
Moje oczy cieszą się widokiem ludzi
i świata zamkniętego w realnych granicach normy.
Moje oczy sortują słowa –
ciągi słów niekiedy złych i absurdalnych –
przerzucając gorsze chwile na drugą stronę czasu.
Moje oczy współodpowiedzialnie kochają:
rodzinny dom,
ścieżki wydeptane przed laty,
rodziców: mamę i tata,
i piwonie – w ogrodzie –
zakwitające czerwcem.
Moje oczy – nie mącąc obrazu
własnego życia –
są po prostu szczęśliwe!
25 czerwca 2016 r.
Pamięci mojej Mamy
Czczę Cię:
milczeniem, modlitwą, słowami biblijnego psalmisty
i skromnymi wierszami,
które nie stoją pomiędzy nami,
lecz nas duchowo łączą i nas obie wspierają,
tyle miłości w sobie mają…
Lecz są zagubione i bardzo smutne,
ponieważ życie stało się okrutne
i nas ze sobą rozdzieliło.
Położyło rękę na naszym wspólnym być!
24 sierpnia 2014 r.
W każdej drodze jest sens,
w każdym pocałunku jest sens,
w każdym rozstaniu też jest sens.
Jedynie w śmierci pożegnaniu nie ma sensu.
Ojcu z miłością
Kocham błękit Twoich oczu.
Kocham twarz bruzdami mocno zaoraną.
Kocham spracowane – zmęczone ręce,
co mnie z czułością
i miłością cierpliwie nosiły.
Kocham, Cię, mój Tato!
29 września 2014 r.