Mam prawie 90-letniego Tatę i to najczęściej z jego powodu życie stawia mnie przed trudnymi wyzwaniami. Dlatego moje serce jest ciągle atakowane uczuciami, które nie są fajne i ciążą mi na sercu cieniem, jak kamień u nogi… Ciągle drżę ze strachu, gdy źle się poczuje albo robi rzeczy, które nie są dla niego – ze względu na wiek – właściwe… Niestety do moich rad Tato absolutnie się nie stosuje, ponieważ rzekomo najlepiej wie, co dla niego jest niepodważalnie dobre i z uporem dzieciaka nie pozwala nikomu przy sobie nadto nic zrobić, by było mu wygodniej i lepiej…
Na szczęście dzisiejsza rozmowa z Nim  wyciszyła moje emocje i znów uświadomiła mi, jak  bardzo Go kocham i, jak liczę na to, że da mi wreszcie szansę, by odwdzięczyć się Jemu za bezgraniczną miłość do mnie i moje dobre, bezpieczne i szczęśliwe – minione życie…
Mojemu Tatowi z miłością
Ściągnął mi
pszeniczne łuski z oczu,
bym dostrzegła w sobie
i w ludziach
miłość pierwszej,
drugiej i kolejnej szansy.
Blaskiem przeżytych dekad
rozkwitła rezolutną mądrością,
tęsknotą za arkadią dobra
i szczęścia bez granicy sumienia.
Bym zdjęła z siebie
kajdany globalnej ideologii
i falsyfikacji wartości,
i czasów.
A potem
miłosiernie objął mnie
współczuciem
i bez namysłu
podał mi grubą linę,
bo nie chciał,
żebym niechybnie odpadła
przed zdobyciem szczytu!
A ja sercem
sprawiedliwym
podziękowałam Mu
za wszystkie dary życia
i za przymierze zawarte
z Nim na rozgwieżdżonej nocą
nowotestamentowej górze Wiary i Nadziei.
10 lutego 2018 r.
Vide: fot. pixabay
 
Author

Write A Comment