Czasu mam, nie wiem ile. Z trudem ostatnio wchodzę pod Świętą Górę Życia. Potykam się, ufając Ci, Panie, że mam jeszcze wiele trudnych – krętych – wyboistych dróg i ścieżek do przebycia. Poznania Ciebie i siebie! Serc ludzkich głębinę. Nim złożę z siebie ofiarę, Panie! Dziękuję Ci, że ciągle jeszcze żyję! Że kocham i, że jestem kochana, smakując na bladej jak bibuła twarzy muśnięcie ust gorących – kochanych. Czerpiąc miłość i radość z tego, że jestem Córką swojego Boga – Pana. I... pięknych – dobrych ludzi przez niebo mi ofiarowanych, że JESTEM TWOJĄ PODDANĄ Z WYBORU!