Niedawno jak wczoraj pomyślałam, że od czasów Gabrieli Zapolskiej niewiele się w naszych czasach i naszym narodzie zmieniło…Jesteśmy tak samo zafiksowani, jak literaccy bohaterowie jej utworów, skupieni na sobie i na komentowaniu cudzych – bo nie swoich! – przywar i błędów…A przecież żyjemy w świecie, skazanym na grzeszność, wieczną walkę z dobrem i złem… i nie jesteśmy święci. Ale Państwo doskonale o tym wiedzą, nieprawdaż? Dzisiaj proponuję Państwu utwór satyryczny, skrojony na miarę polskich – społecznych zjawisk. Wyzutych z sumienia i normalności, cokolwiek to znaczy.
“Dulszczyzna – polszczyzna”
Poddarte myśli,
mgła od wczesnego rana,
cztery ściany i sufit –
pierwsza mała kawa i moralność Dulskiej,
co w nowoczesną – XXI wieczną – się przeobraziła,
choć zawsze mieszczańską,
przesiąkniętą hipokryzją jest i była…
Te same wady i kłamstwa starych, i nowych generacji –
te same zalety. Te same pozory polskiej świętości
ubrane w gronostaje i birety.
Tylko magik –
satyryk fason trzyma taki:
zamiast hołubić nieswoje poglądy, zażywa tabaki
i czyta gazety – dramaty – i satyry pisze.
Wsłuchując się w głos ludu
i w martwą ciszę.
18 października 2016 r.
fot. priv.