Pamięci Adeli 

Moja Mama
słuchała “Lata z radiem”,
pisała do mnie listy, bym
czuła, że jestem kochana.

Rymowała na zawołanie,
ale nigdy nie zatańczyła
fokstrota ani rock and rolla.

Uśmiechała się do marzeń,
głaszcząc bezpańskie koty
– podwórkowe “znajdy”.

Ojcu mówiła,
jak bardzo tęskni za
swoimi pragnieniami
spisanymi według alfabetu.

Lubiła handlować,
dorabiać do renty,
emerytury
i głośno śpiewać:
Goodbye, my love.
Goodbye!

Śmierci nie bała się wcale,
umierała bez histerii.

Wiedziała, że nie da
się zmienić przeznaczenia ani
cofnąć czasu.
Pożegnała mnie kroplą łzy,
mocnym ściśnięciem dłoni.

Przepowiedziała mi niczym
Kasandra – córka Priama –
rozpacz po Niej i po Ojcu.
Tęsknotę za miłością i
za beztroskim chojnowskim
dzieciństwem. Uśmiechem
poranków (nie)zamkniętych
szczelnie w sercu i w domu.

Dzisiaj znów Ją wspomniałam
wierszem i muzyką
ze łzą w oku płynącą wzdłuż linii
brzegowej policzka.

Dziesięć lat mijamy się w snach,
bez szansy na widzenie,                
bez szansy na czule przytulenie.

Autor: Danuta Schmeling

Author

Write A Comment