Moje dni wypełnione są od kilkudziesięciu godzin wspomnieniami. Czasem, kiedy z  moimi dziećmi – obecnie dojrzałymi rodzicami – obdarowywaliśmy się miłością z moimi rodzicami. Miłością prostą, szczerą, bez specjalnych wymagań i zobowiązań. Zawsze miałam dobre relacje z moją rodziną – Mamą, Tatą, synami i córką, których usamodzielnianie się, bardzo przeżywałam. Mąż miał więcej rozsądku niż ja,  bo wiedział, że kiedyś musi nadejść ta  nieunikniona chwila . (Mnie to wypuszczanie piskląt z gniazda przychodziło oporniej, bo czułam, że moje serce “ubożej” a mój dom wyludnia się w tempie skocznego oberka.) Na szczęście szybko przyszło matczyne opamiętanie i otrzepałam swoje skrzydła ze smutku i tęsknoty za nimi. Doszło wreszcie do mnie, że mają prawo żyć własnym życiem i mieć czas na założenie rodziny i spłodzenie własnych dzieci. Po latach z przyjemnością mogę powiedzieć, że i ja i ONI zdaliśmy ów egzamin – tak mniemam – na piątkę z plusem. Do dnia dzisiejszego mam dobre relacje z najstarszym synem, jego miłością życia, którą bardzo szanuję i lubię, jego dziećmi, a także z moim drugim ukochanym synem z rodziną oraz z najmłodszą córką, zięciem i ich francuskimi krewnymi. Wnuków mam czworo – dwoje od najstarszej pociechy i po jednej wnuczce od średniaka syna i najmłodszej córki. Cenię sobie wartości wyniesione z mojego rodzinnego domu, które przekazałam także swoim dzieciom,  m.in. “(…) że rodzina to świętość”,  nawet jeśli czasem dochodzi w niej do chwilowego impasu czy rozdźwięku… 
Zawsze na moje dzieci mogę liczyć, bo ofiarowują mnie i mężowi nie tylko wiele uwagi, ale także czasu i miłości. Dopóki żyję wynagradzam im, jak mogę i potrafię najlepiej,  każdy odruch serca z ich strony i, z wdzięcznością za wszystko dziękuję.

Moim dzieciom

Moim ukochanym –
dorosłym już dzieciom.

Już
nie zbudzę
Was do szkoły o siódmej rano.
Nie zrobię Wam śniadania
ani smacznego –
owocowego deseru.
Nie zabiorę z ojcem
do lasu ani na słoneczne wakacje.
Nasz czas już minął
niewiele zostało w starym świecie
z naszego dawnego pleneru.

Wydorośleliście tak szybko,
zostaliście rodzicami.
Macie na głowie miłość, dom,
pracę, dzieci –
różne dzienne sprawy.
Któż by pomyślał,
że czas tak nam szybko upłynie
przy kolejnym łyku kawy
i, że będę musiała schować Was
na zawsze w swoim s e r c u
pomiędzy krótkimi wersami.

                                                                                                                                                                                                                                            Autor: Danuta Schmeling                                                                            Vide: fot. priv.

 

 

 

 

 

 

 

Author

Write A Comment