Szanowni Czytelnicy, gdy ma się więcej niż sześćdziesiąt lat, krąg naszych znajomych nagle kurczy się wraz z aktywnym życiem towarzyskim. Powodów tego stanu rzeczy jest wiele, jednym z nich jest pragnienie wyciszenia się i spokoju. Celebracji życia w pojedynkę lub we dwoje, bo każdy przeżyty dzień jest na wagę złota – ludzkiego oddechu. Są jednak ludzie, którzy potrzebują nieustannej uwagi i adoracji, bo boją się pustki wokół siebie, więc rzucają się ku różnym aktywnościom społecznym, by czuć się potrzebnymi i ja to rozumiem. Im i wszystkim innym poświęcam swój wiersz. Oto i on – skromny wiersz bez tytułu:
Ludzie przestali
do siebie mówić.
Utknęli w globalnej sieci,
jak ptaki buszujące w
zbożu.
Penetrują życie w niemej
ciszy…Ich użyteczność
przestaje być użyteczna,
bo nie mają pełnokrwistej
zgody i…motywacji
do kochania świata
na zewnątrz siebie.Są odporni
na analizy i (nie)mądre
diagnozy.
Uważają, że
nie muszą być takimi,
jak chcieliby oswojeni
z naturą “poławiacze”
pysznej uwagi…
Zewnętrzni wrogowie.Autor: Danuta Schmeling
.