Od kiedy pamiętam, moje spojrzenie na starszych – wiekowych ludzi – napawało i napawa mnie radością. Zawsze wtedy myślę: Boże, jak wspaniale byłoby dożyć jesieni życia. Mieć w sobie tyle mądrości, co Oni i móc się nią dzielić z innymi: wnukami, znajomymi czy krewnymi. Ale współczesny świat jest bezduszny i okrutny. Maniakalnie mówi o pięknie i wiecznej młodości, jakby starość była w sferze fantasy. A przecież to mało istotne szczegóły życia. Prawdziwe piękno tkwi w nas i nie jest ważne, kim się jest, i kim są – byli nasi rodzice lub jaki był – jest nasz status społeczny. Miłość i bliskość są na Ziemi najważniejsze.
Paradoksalnie tylko niektórzy (starsi) ludzie, mają szczęście być i czuć się kochanymi. Znacząca jednak większość to ludzie samotni, opuszczeni. Śmierć współmałżonka, krewnych, przyjaciół uczyniła z Nich outsiderów żyjących w cieniu bliźnich i życia. Jak na to z boku patrzę, chce mi się głośno krzyczeć, że na taki los i scenariusz ludzkiej egzystencji się nie godzę. Nikt bowiem nie zasłużył sobie na to, być oderwanym od tętniącego radością życia – nawet jak ciało mocno boli, a dusza jest poraniona i doświadczona pustelniczą samotnością. Na Boga! Przecież nie żyjemy tylko po to, żeby umrzeć.
Stąd ten – ważny dla mnie – wiersz zachęcający ludzi starszych do miłości, do marzeń, które mogą być również dla Nich na wyciągniecie ręki, a które sprawiłyby, że kochaliby i przeżywaliby swoje dojrzałe życie we dwoje.

DSC_0670

***
Przyjacielu,
Nie bądź samotnym.
Pozwalaj sobie na intymność słów.
Kocham! – do niej mów i nie myśl,
że to w twoim wieku bezwstydne –
zakazane… Konsumuj życie!

I tak świat Cię za tę zuchwałą miłość –
zwyczajowo – potępi,
a inkwizycja wyda resortowy wyrok,
paląc Twoje grzeszne żądze –
frywolne myśli – na stosie.

A potem?

A potem,
jak odpuścisz,
Twoje usta znów osiągną jak dawnej –
bezsłowną – pustelniczą doskonałość
dla polepszenia wizerunku…

01 lutego 2016 r.

DSC_0669

Author

Write A Comment