Category

Wiersze

Category

Bezkresy

Poetyka ustawiczna / PERMANENTNA/ jest obecna w przestrzeni publicznej wtedy,  jak szanowny poeta wyrzuca z siebie co dnia  (niby wulkan) lawinę słów i fraz. Bez rozsądku i uzasadnienia – na chybił trafił.
Styl potoczny –
pozornie nieliteracki –
powie Ci więcej n i ż 
niejedna „skręcona”
myśl czy nieokiełznana
metafora.
Bez owijania
w bawełnę prawdę
na talerzu wyłuska,
jak rosół poda.
Nie przemilczy zła,
o dobru bez fałszu
raczej
nie zapomni.
Może nie będzie na
wyżynach
próżności.
Nie musi! A i tak czas
teraźniejszy i przyszły
o jego folklor,
przywiązanie do muzy,
uniwersalizm wartości
i zwyczajowość
„bez kitowania
rzeczywistości”
– jak niesforne dziecko
się upomni…
Zatęskni za
(nie)ryzykownym pięknem.
Autor: Danuta Schmeling

Bez ściemy – czas naświetlania prawdy!

Uwielbiam czytać cudze wiersze. Te, uznane przez literackich cenzorów i znawców za intelektualny majstersztyk oraz te, których forma przerasta treść i wszystko inne.
Mam na myśli wiersze zdominowane przez tropy stylistyczne, takie jak: apostrofy, epitety, anafory, epifory, porównania, metafory pełne przerysowanego blasku gwiazd i gasnących gwiazdeczek. Absurdów w narodowej poezji.
Czytając je, często odnoszę wrażenie, że jestem w “lingwistycznym Matrixie” – świecie science fiction, tyle w nich lirycznych – ekspresyjnych obrazów, czasem wręcz niedorzecznych, by mogły być realne i ekscytujące.
Najbardziej zdumiewa mnie fakt, jak z niczego można stworzyć iluzoryczne piękno, a czasem turpistyczną szkaradę. Jak można z ” bzdury” uczynić poemat pełen uwznioślających fraz, którymi zachłystują się facebookowi czytelnicy.
Co wtedy myślę? Jestem zażenowana, że są one uznawane przez facebookowe autorytety oraz te z licencją dyplomowanego literata za sztukę w sztuce.
 
Sama piszę wiersze, do których mam jako poetka – grafomanka – jak zwał, tak zwał – stosunek sceptyczny, choć emocjonalnie nie są mi wcale obojętne, ponieważ pisałam je w różnych okolicznościach swojego życia, które nie były ani urzekająco piękne, ani radosne…i szczęśliwe. (Śmierć Mamy, a potem Taty! ) Oczywiście jako autorka mam pełną świadomość tego, jak bywają nieraz banalne i proste, jak banalnym i uproszczonym bywa w nich opisane życie, moje uczucia – myśli i wydarzenia. Niektóre są mniej lub bardziej udane, ale je lubię, a nawet kocham, bo są mną – w pełnej poświacie moich nieskomplikowanych (kobiecych) emocji i świadomości ducha.
Ale przecież ludzkie życie jest w rzeczywistości pospolicie zwyczajne, bez kontekstów wydumanej nirwany – rajskiego objawienia.
A piszę tak dlatego, ponieważ uważam, że rolą poezji jest zachwycać, niekoniecznie poprzez metaforyczne “nadużycia” w sferze treści – jej intencjonalnego bytu. Można to robić z subtelną ostrożnością – bez natchnionej przesady.
Nie znoszę w wierszach “ściemniania” i przyciągania czytelniczej uwagi – przepraszam za dosadność – metaforami z “doopy”, których sens wypacza obraz kreowanego świata, czyniąc go głupim albo bliskim zgłupienia.
Jeśli nie ma w niej namiastki prawdy – to żadna poezja, ale karykatura twórczej swobody – artystycznego zapętlenia. Zakochania się w sobie i wypowiadanych przez siebie słowach.
A jeszcze jak ma się bogate zaplecze realnych pochlebców – sukces gwarantowany, ale czy satysfakcjonujący? Tego nie jestem pewna…
 
Mam nadzieję, że nikt z piszących nie ma mi za złe, że napisałam, jak czuję, ale nie byłabym sobą, gdybym kadziła bez przekonania, że jestem wobec siebie i autorów uczciwą.
 
Autor: Danuta Schmeling

Staroroczna prowokacja czy krytycznoliteracka sugestia?

Pół żartem, pół serio!
Dlaczego? Ponieważ “kamraci – literaci” nazbyt poważnie traktują swoje wychuchane wiersze, myśląc, że swoją poezją zbawiają świat i literaturę.
Jeśli już – to sycą swoje ego zapatrzone w siebie, choć niektórym udaje się wyjść poza strefę swojego “poetyckiego narcyzmu” i zachwycą wersem, i frazą oraz pogłębioną refleksją o życiu – bez parcia na sławę przetłumaczoną na kilka europejskich języków.
 
Poezjowanie to zabawa słowem – żadna misja. Czas romantyków i XX w. poetów “desperatów” osaczonych “tyranią zmysłów” – niepokornych naprawiaczy świata – dawno już minął wraz ze śmiercią C.K. Norwida, A. Mickiewicza, J. Słowackiego, K.K. Baczyńskiego a nawet samego T. Różewicza czy Z. Herberta.
 
Pragnę kontaktu z poezją bez drugiego – trzeciego dna, pokorną, pisaną w tonie niezakłamanej prawdy o życiu i człowieku, która nie osacza nikogo trywialnością ani metafizyczną podniosłością usytuowaną między biegunem naturalizmu i historycznego heroizmu. Mówiącą ludzkim głosem bez “koziego pobekiwania”. Pragnę poezji bez żywiołów: chaosu i sztucznej ekstazy!  Pozdrawiam – autorka bloga.
 
POD LUPĄ
 
Progresywizm literacki
z poezji uczynił prozę.
Wyparł r y m
z usłużnej m e t a f o r y
uczynił narzędzie
neofilologicznego
słowotoku, by nie rzec:
pospolitą – “beczącą kozę”,
tworząc – jak Stwórca nakazał –
formalne związki z frazeologią,
zaskakując nierzadko
bezsensem znaczeń –
demagogią.
I jak ma w tym wszystkim
biedny laik – czytelnik się
nie pogubić.
Odnaleźć drogę do piękna,
poezji z krwi kości – świata
niezwyczajnych ludzi?
 
Autor: Danuta Schmeling

Poświątecznie

EKSPLOZJA POETÓW
 
Namnożyło się nam poetów
jak grzybów po jesiennym deszczu.
Każdy łudzi się nadzieją,
że sięga “talentu i pióra” uznanych
POLSKICH WIESZCZÓW.
 
Tacy niewinni
samorodni i samozwańczy artyści,
i ich (nie)dyplomowani recenzenci.
Uciekający od realizmu życia,
pozornie uwikłani w bezkonfliktowy
świat,
w którym kult wyobraźni i słowa
KULTUROWE
triumfy i awanse społeczne święci.
Uzależnieni od braw i czytelniczej –
cudzej przychylności.
Szukający plemiennej wspólnoty
w bezczasowym micie o własnej
doskonałości i nieprzemijalności.
 
Namnożyło się nam
kreatorów piękna i metaforycznej –
szmiry – liry,
co to czują i sercem, i piórem,
autorów walczących
z “uprywatnieniem” swobody,
z aranżerami kpiny
dla czytelniczej – social medialnej
– wirtualnej rodziny.
 
Autor: Danuta Schmeling

Wyłuskani z emocji?

KU OTUSZE?
Pod żółknącymi
kasztanami jacyś Oni
(poeci)
wydrapują sobie spod
leniwych powiek
(nie)dokończone historie,
które nikt nie nazwie
głupimi, bo służą otusze
ciał zmęczonych pracą i
niedosytem piękna.
Bez zalotnych i lubieżnych
spojrzeń
stoją naprzeciwko siebie,
tacy niewinni i wyłuskani
z emocji.
Poeci – biurokraci…
Ponagla ich czas,
więc w zachwycie
dialogują,
skracając dystans do ust i
do własnych sekretów,
by dokończyć,
co było niewypowiedziane,
Zamknąć roczny cykl
przepoczwarzania się słów
w milknące frazy.
Niepokój już Ich
nie niepokoi, nie zawstydza,
mimo że w Ich stygnących
głowach lęgną się błękitno-szare
chmury i rojno od obiektów.
 
Autor:  Danuta Schmeling

Zagrożenia i deficyty

 

W LOGICZNYM CIĄGU
 
Miłości ciągle brakuje
w pospolitym życiu.
Wyrozumiałości też
w nim wcale nie ma.
 
Sprawiedliwość oraz
wolność ulegają
destrukcji ludzkiego
rozumu.
 
Świat czym prędzej
ratować trzeba.
Szacunek do ludzi
jest reglamentowany.
Ludzkość potyka się co dnia
o bezprawie – upada.
 
Wiara w sens życia
rozbija się o ziemię
jak spadające z drzew
jesienne liście i krągłe kasztany.
Tożsamość narodowa
w “ludach homo sapiens” traci
na (bez) cennej wartości,
podpisując się nierzadko
splamionym imieniem honoru:
Niegodziwość!
Zdrada!
Zdrada!
Zdrada!
Autor: Danuta Schmeling

Wybór czy konieczność?

Szanowni Czytelnicy, gdy  ma się więcej niż sześćdziesiąt lat, krąg naszych znajomych nagle kurczy się wraz z aktywnym życiem towarzyskim. Powodów tego stanu rzeczy jest wiele, jednym z nich jest pragnienie wyciszenia się i spokoju. Celebracji życia w pojedynkę lub we dwoje, bo każdy przeżyty dzień jest na wagę złota – ludzkiego oddechu. Są jednak ludzie, którzy potrzebują nieustannej uwagi i adoracji, bo  boją się pustki wokół  siebie, więc rzucają się ku różnym aktywnościom społecznym, by czuć się potrzebnymi i  ja to rozumiem. Im i wszystkim innym poświęcam swój wiersz. Oto i on – skromny  wiersz bez tytułu: 

Ludzie przestali
do siebie mówić.
Utknęli w globalnej sieci,
jak ptaki buszujące w
zbożu.
Penetrują życie w niemej
ciszy…

Ich użyteczność
przestaje być użyteczna,
bo nie mają pełnokrwistej
zgody i…motywacji
do kochania świata
na zewnątrz siebie.

Są odporni
na analizy i (nie)mądre
diagnozy.
Uważają, że
nie muszą być takimi,
jak chcieliby oswojeni
z naturą “poławiacze”
pysznej uwagi…
Zewnętrzni wrogowie.

Autor: Danuta Schmeling

.

 

 

 

 

W ringu!

Rozlewa się po ziemi
nienawiść – jak zimna szadź
osiada na życiu
ludzi.

Niewierności stale ranią,
otwierając rany.

Skomplikowane
byty: kompleksy,
traumy, zawiści
stają się krzepkimi herosami
i toczą utarczki, i wyrachowane boje
o rząd (nie)ufnych dusz.

Każdy ruch ciała
otoczonego kordonem
pofałdowanych słów zaciska się pętlą
na gardle teleseniorów.
Zabija w nich beztroskę i wolność,
które były w młodości ich m o c ą.

Autor : Danuta Schmeling

Różana tajemnica: Zdrowaś Maryjo…

 

RÓŻANIEC

Oto
święty różaniec –
skromny
z koralikami – dar
Matki Boskiej ludziom
darowany.

Oto
“wieniec róż”.
Tak go
przed wiekami
zwano.

Najpiękniejsza z modlitw,
jaką dla ratowania d u s z
upadającemu światu oraz grzesznikom dano.

Autor: Danuta Schmeling

Refleksja moralna: wolność i grzech!

KLIN

Zgoda narodowa
Polakom (póki co) nie grozi.
Chyba, że skupią oni
swoje myśli na tragicznej –
wrześniowej powodzi…

Polityka ich dawno podzieliła,
przerzucanie na innych
oskarżeń – pomówień –
beztroskich zaniedbań i w i n.

Kto by pomyślał,
że k i l k u takich,
co słońca i księżyca nie ukradło,
tak skutecznie podzieli n a r ó d
Hłaski, Norwida i Piłsudskiego,
wbijając pomiędzy r o d a k ó w
nienawiści klin…

To, co dawne
i ideologiczne
tylko pozornie w 1989 roku
minęło.
Wady narodowe w krzepkim
narodzie Polaków się ostały:
Jan Kowalski hejtuje –
męczy – w social mediach
Jakuba Kowalskiego w imię
wolności słowa, by nie rzec
upolitycznionej –
cudzej,
bo nieswojej 
chwały!

Autor: Danuta Schmeling