Modus operandi – zwrot stary jak świat, przypisany – nie wiedzieć czemu? – wyłącznie kryminalistyce. Ja postanowiłam opatrzeć nim dzisiejszy wpis o sposobie rozprawiania się przeze mnie z rzeczywistością i swoimi uczuciami. Przedstawiam Państwu wiersze proste – jak banalnie proste jest pełne zgryzot, lęków i obaw ludzkie życie…
1.
Te wiersze nie są świątynią sztuki,
To moje życie – komunikat o przeżywaniu świata.
Wyliczanka prawd ograniczonych reżimem rzeczywistości,
moje małe smutki i wielkie radości – namiętności.
30 listopada 1993 r.
2.
Pozwól wybrać mi taki dzień,
w którym słońce fioletem zakwitnie.
Sprowokuje w duszy mej radość z bycia człowiekiem.
Pozwól stęchłą starość opóźnić,
szarosrebrne drogi (smutków) ominąć,
wzlecieć w niebo wysoko, wysoko i z ptakami w nieznane odfrunąć.
Potem wrócić wiosenna porą, by na nowo wśród ludzi trwać,
wziąć w swe dłonie miłości ziarno, iść przed siebie i miłość siać!
01 stycznia 1994 r.
3.
„ Do Pana X ”
Pewnego dnia pójdę sobie i absolutnie nikt tego nie zauważy,
pewnego dnia zapadnę się w nicość.
Pozbawiona balastu życia rozpłynę się jak mgła.
16 grudnia 1994 r.
4.
Niepotrzebny mi splendor świata, ani blask reflektorów sławy.
Potrzebuje Twojej miłości, naszych dzieci i silnej wiary!
28 stycznia 1998 r.
5.
Życie składa się z nieprzyzwoitych scen,
pięknych dźwięków fortepianu i skrzypiec!
Prowincjonalnie brzydkich słów
i butelek po czystej wódce…
30 października 1998 r.
6.
Pośród gór w ciszy własnego sumienia
w porywie wiatru i ociekającym z rynien deszczu –
prawdziwa bliskość z Bogiem nigdy nie umiera!
01 marca 1999 r.
7.
W niewoli żywiołów myśli i cielesności swojej jestem,
w niewoli świata,
co podłością zabija,
w niewoli grzechu tarzam się nieustannie,
obumieram – przemijam!
19 czerwca 2000 r.
8.
Gdy słowa tracą sens,
a sumienia ludzkie wytarzane w chaosie i grzechu milkną,
upominają się o nie głazy i pozornie zimne – bezduszne kamienie.
05 kwietnia 2016 r.