Kolejne święto – Trzech króli –  zmusza mnie do refleksji nad sobą,  stąd ten wiersz i odrobina chrześcijańskiej filozofii…

***

Panie mój,
zawsze szukałam w Twojej boskiej istocie zacienienia.
Wartko płynącym z Twoich ust słowom: Kocham Cię –
ufnie wierzyłam.
Ty Wiesz,
że nie umiem się nie modlić,
zawsze taką (od dziecka) byłam…
Często grzeszę,
ale szybko – na kolanach – wracam.
Twoją mądrością i siłą słów się ubogacam.
Potem znów upadam,
niewybrednie zrzędzę,
obijając się o bezsens życia i swej duszy nędzę.
Na szczęście są to tylko krótkie epizody,
mające coś z barokowej przygody
spisanej na wzór rękopisu znalezionego w Saragossie…
O rety! Ja naprawdę nie mam swego życia w nosie.

Author

Write A Comment