Sylwestrowe fajerwerki przebrzmiały. Z miłością szeptane życzenia znów, jak przed rokiem, nabrały magicznego znaczenia. A dzisiaj w poniedziałkowy dzień, płatkami białego puchu, świat rysuje polską – styczniową – codzienność.
Witam Państwa w nowym roku pełna zalęknionej obawy czy ów tak długo wyczekiwany 2017 rok na pewno przyniesie mnie i każdemu z Czytelników mojego bloga oczekiwane spełnienie się życzeń i szczęście. Miejmy obopólną nadzieję, że tak!
A teraz z innej – “literackiej” beczki. Pamiętają Państwo Maję, bohaterkę ostatniego opowiadania? Maja jest już większą dziewczynką, poznaje świat dzięki lalce Zuzi i babcinym, i rodzicielskim opowieściom. Oto jej pierwsze tropicielsko-słowne i emocjonalne odkrycia. Zapraszam do czytania.

P R O Z A
1.
„Oswajanie, bajanie”

zuzia

Od paru dni w pokoju małej Mai działy się prawdziwe cuda. Zabawki złożone w żółtawej i bardzo pękatej skrzyni ożywały i nie wiedzieć czemu, chciały wydostać się na zewnątrz. Prawdopodobnie pragnęły przyłączyć się do wspólnej zabawy z lalką Zuzią i pięcioletnią Majką. Oczywiście pomijając osobę babci, ponieważ uznały, że była nazbyt dorosła, by uczyć się rozumieć, co oznaczają słowa: przyjaciel i oswajanie. A rozmawiać miały o sprawach ogromnej wagi: o istocie przyjaźni dzieci z zabawkami, bo temat – w rzeczy samej – był jak z zaczarowanej bajki:
– Maju! Wiesz, czemu lubię, jak się ze mną bawisz? – zapytała Zuzka małą dziewczynkę.
– Ponieważ oswajasz naszą przyjaźń, tak jak oswaja się psa czy kota – kontynuowała swoją wypowiedź rozczochrana lala.
– Kiedyś mówił wiele o oswajaniu przyjaciół rudy lis, jeden z bohaterów książeczki o Małym Księciu, który zakochał się w pięknej róży… To on pierwszy odkrył, że oswajanie ma dwie strony: radość i smutek, i że zdrada przyjaciela boli, ale o tym i innych sprawach dowiesz się w późniejszych latach swego odkrywczego życia, jak pójdziesz do szkoły.
Maja słuchała opowieści Zuzi z zainteresowaniem, to dlatego w sercu małej laleczki nie było wątpliwości, że pokocha ją jak przyjaciółkę. Znały się przecież od dawna i nie raz, nie dwa uczyły się siebie nawzajem. Skupiona na słowie: „oswajanie” szybko i „celnie” odpowiedziała:
– Zuziu, nie mam pojęcia, jak się oswaja kotki, ale wiem, jak można pokochać zabawki: misie, lalki, klocki, książeczki-bajeczki i kolorowe puzzle. Mamusia i tatuś od dawna dbają o to, żeby niczego mi nie brakowało, a także o to, żeby przy Was trwać i codziennie przy Was mądrzeć. W przedszkolu też się bawię i wszystkiego uczę, ale to nie to samo co w domu, gdzie wszystko jest takie po ludzku drogie i przyjazne, i na dodatek bardzo tajemnicze.
Skupione na rozmowie wełnianej „przybłędy” jak nazywały Zuzię wystylizowane przez profesjonalnego rysownika i projektanta – porozrzucane po pokoju – zazdrosne zabawki, nadymały swoje zadziwione twarze, nie mogąc uwierzyć, że istotą ich przedziwnego życia jest przyjaźń z dziećmi bez względu na płeć i społeczne pochodzenie… Tylko Majka uważnie przyglądała się małej Zuzi, zastanawiając się nad sensem wypowiadanych przez nią mądrości i słów dotyczących oswajania dzieci przez zabawki.
– Hmm, jak to możliwe, że taka mała laleczka wie więcej niż niejeden dorosły człowiek? – zastanawiała się Majka, ale jej wątpliwości i pytania nie miały szans na rychłe i inteligentne rozwiązanie. Nawet wszystkowiedzący miś Felek nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czym na pewno zabawki oswajają dzieci.
– Jeśli prawdą jest, co mówi Zuzia, zabawki to moi przyjaciele… Nim Maja zdążyła pomyśleć i półgłosem wypowiedzieć te słowa, z końca pokoju dobiegł ją szept złośliwego ignoranta – szczura Kajtka:
– Majka, daj spokój! Nie wierz tej przybłędzie… To straszydło nie ma pojęcia, co mówi. Jeśli chcesz, ja zostanę twoim mentorem i przewodnikiem po zaczarowanej Krainie Bajania. Jestem mądry i wykształcony – powiedział nieskromnie o sobie szczur Kajtek, ale dziewczynka przemilczała tę nieprzyjazną Zuzi, sarkastyczną i krzywdzącą wypowiedź.
Nie chciała go słuchać. Nie lubiła go, ponieważ nagminnie wszystko krytykował i negował. Nawet ją – Majkę. Za to uwielbiała bawienie się z Zuzką i babcią, ponieważ nigdy nie kończyło się to dla żadnej ze stron smutnym incydentem. Zuzia natomiast troszczyła się o dziewczęcy nastrój Majki i poznawanie przez nią wielkiego, jak lwia paszcza, świata. A że z zaciekłością tropiła znaczenia polskich słów, postanowiła o nich, jak najwięcej opowiadać małej pięciolatce. Dzisiaj jednak laleczka została przez szczura świadomie upokorzona i dowiedziała się, jak w kuluarach żółtej skrzyni zabawki o niej potajemnie – niegrzecznie mówią. Łzy goryczy dławiły ją mocno, a serce kołatało z rozżalenia.

2.
„Przybłęda” – brzydkie słowo

Rodzice Majki wiele uwagi poświęcali swojej córce Mai, kochali jej motylkowe spojrzenia i radosne zabawy. A ponieważ od kilku dni chodziła po domu smutna i przygnębiona, zapytali córeczkę o przyczynę jej złego humoru:
– Maju, czemu chodzisz smutna? – zapytała córeczkę mama.
– Co cię zadręcza? – zawtórował tata.
– Aaa, nic mamusiu i tatusiu – wyszeptała ze łzami w oczach Majka. – Nie znam znaczenia słowa „przybłęda”, a tak właśnie nazwał tydzień temu lalkę Zuzię – szczur Kajtek.
– Boję się, że to dziwnie brzmiące słowo jest niedobre, bo na jego dźwięk Zuzia długo płakała.
W głosie Mai wyczuwało się żal i wzruszenie. Cierpiała z powodu odrzucenia przez zabawki małej wełnianej laleczki. To niesprawiedliwe! Nie sądziła, że w Krainie Bajania, jest także tyle fałszu i obłudy. Rodzice Mai zaskoczeni opowieścią córki, przygarnęli ją do siebie i po kolei całowali, rozpędzając ciemne chmury z twarzyczki małej Majki. Tylko w sercu dziewczynki gorycz przeplatała się z radością, bo wiedziała, że ma przy sobie ukochanych rodziców i… jedną czy drugą babcię – dwie prababcie, jednego pradziadka, a nawet dwóch ukochanych dziadków. Na dokładkę mnóstwo cioć i wujków – prawdziwy raj dla ciała i ducha.
– Słowo „przybłęda” to obraźliwe słowo! – poinstruowała Majkę mama. Poniża cudzą godność, zaniżając samoocenę – rzekła. – Żebyś nigdy nie używała takich słów w stosunku do nikogo, nawet do swoich zabawek.
– Dobrze mamusiu, będę grzeczna i nigdy nikogo nie obrażę – odpowiedziała Majka mamie. Dumna z wypowiedzianych przez siebie słów przytuliła laleczkę, by poczuła się tak jak ona szczęśliwą. Nawet jej babcia poczuła dumę ze swojej małej wnuczki. Tylko zawstydzony porannym zachowaniem Kajtek ukrył się w zakamarkach pokoju Majki. Jego szczurza mordka wydłużyła się jeszcze bardziej, oczy przygasły, a ogon zakręcił na kształt litery „e” jak u smoka Rudolfa. Widząc, jak Kajtek ucieka przed spojrzeniami dziewczynki, babci i jej rodziców, Majka zagadnęła nieszczęśnika dla pokrzepienia jego duszy:
– Kajtku nie obrażaj się na moich rodziców, oni tylko wytłumaczyli mi, co oznacza słowo, które zraniło lalkę Zuzię. To przez to napuszone słowo moja przyjaciółka Zuzia po kryjomu płakała, podczas, gdy ty zachwalałeś swoje szczurze zasługi, śmiejąc się z jej włóczkowego ciała – powiedziała Maja. – Może powinieneś coś w swoim postępowaniu zmienić? Zastanów się nad moją sugestią. Warto czasem zajrzeć w głąb siebie – wyrzekła na pożegnanie. Ale Kajtek nie słuchał jej wypowiedzi, jakby bał się prawdy i szczerości Mai, która szybciej niż on zrozumiała, że to szczerość jest podstawą „oswajania” przyjaciół i że tak powstaje prawdziwa przyjaźń. Obrażony na cały świat szczurek spojrzał zza skrzyni na dziewczynkę obojętnie i skrył się w jej pękatych czeluściach. Majka natomiast w geście przyjaźni wzięła na ręce Zuzkę i udały się do przyległego pokoju, by po burzliwym dniu chwilkę odpocząć.

Vide: Tropicielka słów, Danuta Schmeling

Author

Write A Comment