Wtulona w pękatą ciszę
nieśpiesznie zliczam uderzenia serca
przytłumione ciemną nicością
I tak prawie codziennie,
podświadomie.
Wtulona w pękatą ciszę
nieśpiesznie zliczam uderzenia serca
przytłumione ciemną nicością
I tak prawie codziennie,
podświadomie.
A ja się życia –
wierząc w Ciebie – wcale nie boję,
idę z nim ramię w ramię
i przy nim stoję,
będąc blisko człowieka,
który cierpliwie na moją –
Twoją – uwagę przyjaźń,
miłość,
akceptację i zrozumienie czeka…
Rymy spływają mu wartko po brodzie,
prosto na płowe kartki papieru
lekko zacienione słowami.
Kartki mniej odległe od gwiazd,
od serca,
nawet nie puste, bezludne –
zapisane.
Z zapachem życia –
słońca,
miłości,
współczesności.
Radości durnej
i wcale nie pochmurnej,
wyrwanej z objęć samotności.
09 czerwca 2015r.
Spoza myślenia wyłania się
przeszłość odbijająca się o brzegi dzieciństwa.
Zawstydzona, chłopięco-dziewczęca
i taka bliska każdemu sercu!