Byliśmy nie tylko kuzynostwem, ale także “kumplami od zabaw” na babcinym Kołłątajowym podwórku. Od dziecka szanowaliśmy i lubiliśmy się. Nie było w nas ani rywalizacji, ani zazdrości o siebie i nasze talenty, i umiejętności… I jak to u dzieci, i nastolatków bywa,  mieliśmy wspólne  zainteresowania i sekrety… o ideałach, marzeniach, etc. On był utalentowanym gawędziarzem i tak jak ja kochał życie, szumnie nazywane przez renesansowych poetów – fortuną, ja uwielbiałam rymować, słuchać muzyki, czytać kryminały i powieści historyczne  Ignacego Kraszewskiego, bo zamierzałam w przyszłości zostać znaną pisarką i pisać z taką samą pasją i wprawą, jak czynił to on – mój guru Imć I. Kraszewski.
Łączyła nas wspólna cecha charakteru: życzliwość, empatia, a także lojalność wobec rodziny i zaprzyjaźnionych z nami ludzi.  A potem – po zakończeniu edukacji nasze drogi  nagle rozeszły się – ja zakochałam się i wyszłam za mąż,  wyjechałam z rodzinnego miasta… On chwilę potem ożenił się i został ojcem dwóch urodziwych córek.
I nasze bezpośrednie relacje na lata odroczyły się w czasie, tj. do mojego powrotu  na ukochany Dolny Śląsk, z którym nasze serca – moje i Jego – były mocno związane. 
Wtedy znów odnowiliśmy ze sobą  swoje relacje i dzwoniąc do siebie “gadaliśmy jak najęci”, bywało że po dwie – trzy godziny…
Aż nagle nie wiedzieć czemu, Jan przestał się odzywać, odzwonić, odbierać telefony… – jakby chciał powiedzieć światu, że się izoluje. Nie rozumiałam tego, bo nic złego mu ani nie powiedziałam, ani nie zrobiłam. I nagle dostałam wiadomość  o Jego śmierci, która mnie totalnie powaliła z nóg, zabierając poczucie stabilności. Mój mąż, nasze dzieci i ja kochaliśmy Jaśka szczerze i będzie Go nam brakować jak powietrza i tlenu. Pełni goryczy i smutku pożegnaliśmy się z Nim przed kremacją, by stawić czoła ceremonii pogrzebu, która miała miejsce 30 grudnia 2023 roku. 
Ja pożegnałam go moim niby-wierszem. 

“OSTATNIE POŻEGNANIE”

Żegnam Cię
dobrymi wspomnieniami –
naszą dziecięcą fantazją:
wiśniami ze stryszku
Babci Marii.
Sekretami dwuosobowego
Klubu Niewidzialnej
Ręki z dwunożną ławką w
czereśniowym
ogrodzie pani P***
Lojalnością “na wyrost” –
bez pozorów braterstwa
krwi.

W moim sercu
pustka po Tobie toruje sobie drogę
do gwiazd, które nie są mi jeszcze
pisane.

Szkoda,
że nie dałeś żadnego znaku,
że udajesz się na wieczny spoczynek,
którego ziemia wcale Ci nie odmawia.
Śnij o Bogu. Ciesz się nowym życiem
w świecie bez śmierci.
Amen.

Autor: Danuta Schmeling

 

Author

Write A Comment