Zagajenie:
Od kilku dni daję się pochłonąć zwyczajności: najprostszej, najpiękniejszej, bo mojej własnej. Nie znoszę sztucznej egzaltacji życiem, tworzenia celebryckiej przestrzeni i “wielkiego halo” wokół siebie. Nie uważam się też za kogoś “mega ważnego”. Jestem, jaką jestem! Cenię  w  sobie i innych ludziach skromność i uwielbiam pisać. Ale to nie jest tak, że lekceważę bliźnich, którzy tworzą moją historię i okoliczności mojego życia… i o nich zapominam, bo piszę. Taką zimną – cyniczną kobietą nie jestem. Poświęcam im czas i lubię im wszystkim robić niespodzianki. Takie drobniutkie, od serca, by dać im do zrozumienia, jak są dla mnie wyjątkowi i ważni.
Dzisiaj poniosło mnie w przeszłość: wspominam Mamę, jej opowiastki i żarciki, nasze “pogaduchy” – tajemnice, a nade wszystko spotkania obfitujące w mamine przestrogi, mądre rady i przemiłe towarzystwo… Wiele bym dała, by okrutny los, mógł mi to wszystko zwrócić, bym mogła powiedzieć Jej, jak bardzo była dla mnie ważną i wyjątkową osobą.  Moja Mama – po której odziedziczyłam piwne oczy, skłonność do żartów, miłość do kotów i ptaków, pracy w ogrodzie i oczywiście do ludzi. Ostatnio nawet uświadomiłam sobie, że lubię te same potrawy i smaki, co Ona… Ciekawe czy byłaby ze mnie dumna, tak jak dumny jest ze mnie mój Tato, kibicujący mojemu literackiemu zacięciu i hobby, i z tego, że nie uderzyła mi przez to woda sodowa do głowy?
Witam nowych subskrybentów i Wszystkim (bez wyjątku) Państwu – życzę miłego wieczoru i radosnego cudownego weekendu… Autorka bloga.POEZJA
1.
Jest taka miłość w Niebie,
bezwarunkowo kochająca człowieka.
Która nie szydzi z nikogo,
na każdego czeka…
Są takie schody do przejścia,
błękitem chmur osłonięte.
I brama,
w której czeka Stwórca
i Królestwo Jego święte.
A w głębi pośród kwiatów Madonna
i przeźroczyste motyle.
I On – wcielone dobro –
dla Niego wszystko umiera
i w cieniu błękitnego Nieba
żyje.
09 sierpnia 2018 r.
2.
LATO wszędzie!
Słowa słońcem przesuszone.
Chwile niewzruszone –
puste jak po sianokosach
spalone żarem (z nieba) pola.
Relikt kanikuł i poezji,
któremu potrzebne jest lustro,
izolacja bez poczucia opuszczenia.
Po co?
Medialna poezja
ludzi krótkotrwale tylko zachwyca,
pociesza
i zmienia.
Wystawia na szum komunikacyjny
w sferze emocji. Degradacji smutku –
duchowego wzrostu.
Filozoficznie – po angielsku ucieka (co dnia) do cienia!
Mknie po autostradach serca.
Błękitnych arteriach myśli
i czasu.
Bez wahania,
lęku,
twarzy koślawego grymasu.
Sierpniowym
latem płowieje!                                                                                                                                                                                         
08 sierpnia 2018 r.
PROZA – miniatura
Zezowatym okiem – opowiadanie
Zamiłowania Adelki od dawien dawna szły w kierunku muzyki i literatury, nie dlatego żeby się swoją wrażliwością na słowo pisane szczególnie obnosiła i zachwycała, ale żeby sięgnąć tajemnicy słowa. To tak, jakby człowiek chciał zgłębić istoty samego Boga, który przez zwrot: „Niech się stanie!” – dokonywał cudu tworzenia historii świata i człowieka. Wiele razy przyłapywałam ją na tym, jak brnąc poprzez zawiłe rozdziały czytanych przez siebie książek rysowała plan swoich własnych, często bardzo banalnych i niebanalnych, życiowych opowiastek.
Pisanie prostych rymowanek czy wierszy do przysłowiowej „szuflady”,  a także prozy, pozwalało jej na zmierzenie się z czymś, co przez zaprawionych w pisarskim boju ludzi budzi powszechny zachwyt oraz czytelnicze zainteresowanie. Czy chciała w ten sposób wyrazić siebie, czy może ukryć swoją rozpacz pomiędzy słowami, gdyż świat wydawał się jej zbyt arogancki i powszedni?  A może poprzez imperatyw pisania pragnęła zmierzyć się ze swoją kobiecą egzystencją i miłością do człowieka? Psychologizmem życia będącym kreatorem ludzkiego losu: miłości, rodzicielstwa, przyjaźni i niepowrotów z zaświatów? Sądzę, że w pisaniu poszukuje Adela ukojenia dla swojej nadwrażliwej duszy, wyciszenia oraz poczucia bezpieczeństwa, której nie zapewniało jej życie ani przewrotna fortuna w rzeczywistym świecie. Sama dość często uciekam w literaturę, więc poczynania Adeli nie są dla mnie czymś zaskakującym czy nienormalnym. W kobiecej naiwności chce wierzyć, że jest jej z tym dobrze i modlę się w myślach, by niczego po drodze nie schrzaniła… Wbrew pozorom  życie pod prąd w opozycji do rzeczywistości, nie jest bezpieczne, ponieważ nigdy nie jest do końca wiadomo, ku jakim drogom zmierza i dokąd nas poprowadzi, choćby się żyło według jakiegoś schematu lub takiego czy siakiego drogowskazu.
Vide: fot. pixabay
 
Author

Write A Comment