Nieprawdą jest, że jako ludzie jesteśmy niewiele warci. Pomimo naszych słabości tkwi w nas geniusz miłości, dobroci epatującej szczerością i szlachetnością. To nic, że upadamy, że bywamy słabeuszami – to normalne i paradoksalnie konieczne dla podnoszenia rangi naszego człowieczeństwa. Bez tego nie wiedzielibyśmy, czym jest owo człowieczeństwo i jakie są jego zalety i wady…
Dzisiaj będą wiersze usadowione po przeciwnych stronach życia:
1.
Miłość jest jak aptekarz. Dozuje ludziom uczucia.
Nie jest ani zimna,
ani nazbyt gorąca – raczej płonie od słońca!
09 marca 1985 r.
2.
Już nie piszesz listów do niej,
bo miłość się rozpadła,
po kościach rozeszła – przeszła!
20 kwietnia 1986 r.
3.
Jesteś piękne życie!
Nawet wtedy, gdy zasypiam owinięta szczelnie w jego miłość –
bezpieczna,
bez jednej łzy,
bez niepotrzebnego lęku.
W rozpadlinach snu i na jawie – KOCHAM CIĘ ŻYCIE!
07 czerwca 1987 r.
4.
„Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi” – prosił poeta dziewczynę.
A ja cię proszę, odejdź!
Bo żyjąc z Tobą, zginę…
03 lutego 1998 r. [Vide: cytowana fraza, wers 1 – z wiersza Juliusza Słowackiego pt. “W pamiętniku Zofii Bobrówny”]