(Nie)banalnie…

Dopóki żyjesz,
swój los heroicznie piszesz,
wtulając się (swoim)
cieniem
w słowa
i w natrętną ciszę.
W ból,
który Twoje ciało (i zmysły)
podatępnie chłoszcze –
przenika,
czyniąc z Twojej duszy
cierpiącego niewolnika.

Dopóki żyjesz –
ufnie kochasz.
Bywa, że skrycie płaczesz
i szlochasz,
wypatrując niegłupiej nadziei,
że coś (z nastaniem świtu) w Twoim życiu poprawi się i na lepsze zmieni.

A ja – Twój Bóg – chcę Ci
podarować słowa dobre jak chleb
i zatroskania mojego
lawendowe bukiety i
pszenicznych kłosów złote warkocze,
i zapewnić, że trzymając Cię za rękę,
w nieznaną przyszłość razem z Tobą kroczę.

Autor: Danuta Schmeling

Author

Write A Comment