Ktoś mnie kiedyś zapytał:
Dlaczego Pani pisze? Odpowiedziałam: Piszę, bo gra mi w duszy.
Choć z tym graniem nie zawsze tak było. W młodości pisałam pod wpływem różnych emocji, by wyrzucić z siebie radość, smutek i rozczarowanie światem, ludźmi, okolicznościami życia. Myślałam, że poeta musi być epigonem romantyków, cierpiętników. Doroślejąc, stałam się mądrzejszą i nie pastwię się już nad sobą i kartką papieru drapieżnymi myślami, przekuwanymi w strofy i wersy. Bawię się słowami, przestawiam na różne sposoby, by powstała z nich niby-poezja.
Rodzaj poezji tzw. drugiej Nowej Fali, moderny XXI wieku: czyli “wierszy przegadanych”, nasączonych kolokwializmami dnia powszedniego. Ale nie prostackich! Łamiących wszelkie procedury poetyki stosowanej, akademickie mądrości o pisaniu mową wiązaną.
Nie znaczy to w żadnej mierze, że wierszy rymowanych, sformalizowanych wewnętrzną strukturą: rytmu, klauzuli, podziału na strofy, środki i tropy stylistyczne, długość wersów etc. – nie cenię. Owszem, cenię, ale piszę po swojemu. Bez narzucania sobie technik poetyckich wielu literackich epok obarczonych gatunkowymi balastami.
Chcę być sobą, a nie naśladowczynią cudzych metod, które mnie zachwycają intelektualnie, ale nie na tyle, by za wszelką cenę upodabniać się do moich wybitnych poprzedników. Każda epoka powinna mieć swoich własnych kreatorów słowa, bez potrzeby kopiowania stylów…
Dopisek: Ale oczywiście Państwo nie muszą się ze mną zgadzać. Pozdrawiam, życząc cudownej niedzieli – autorka bloga!
* D A W N I E J – 41 i 37 lat temu:
1.
Kochana Mamo
i Tato Kochany,
moi wierni Przyjaciele!
Dajecie mi
tak w życiu wiele
i…
ciągle końca nie ma
tej Waszej dobroci,
co mi moje beztroskie życie wiosenką świat złoci,
obsypując płatkami kwiecia
słów pochwałami,
które zbieram do kosza
całymi garściami.
Za tę miłość dziękuję
i proszę o więcej –
najgoręcej.
09 marca 1976 r.
2.
Z moją chrzestną matką
ukwiecałam kiedyś kapliczkę Maryi,
zmieniałam wodę,
by kwiaty żyły i zapachem wiosny,
i lata błogosławiły dzieło Boga.
Szczęśliwa
i bezgrzeszna myślą
wierzyłam w bezinteresowną miłość
człowieka do człowieka.
15 marca 1980 r.
* O B E C N I E – raptem wczoraj:
“A U T O R E F L E K S J A”
Mknę myślami
po szarej kartce brulionu.
Ich sensem
chcę poruszyć jej wnętrze.
Zrytmizować życie
pomrukiwaniem zegara
i słowami
przekrzykującymi się rymem.
Z banału czasu
uczynić metaforę,
z modlitwy –
koronkę świetlistobłękitnych apostrof
i epitetów
na cześć SŁOWA.
I boso,
niczym Anioł,
stanąć na rozdrożu wolności strofy
i wersu –
bez balastu krzykliwego bohaterstwa…
Ufnie spojrzeć w oczy swojemu Bogu
i pokornie poprosić Pana Niebios
o harmonię dwóch światów:
kartki papieru
oraz duszy niby-poety.
20 października 2017 r.
Vide: fot.priv.