Jak często w moim życiu uczucia i słowa pochlipywały, nie umiem zgadnąć. Sadzę, że nazbyt często, by uczynić ze mnie poetkę, a raczej autorkę liryki i prozy. (Choć zapewniam! Nie czuję się ani nieszczęśliwą, ani zdruzgotaną przez życie i mój własny los kobietą.) Myślę jednak, że owo “pochlipywanie” nie jest ułomnością, lecz darem, jakim obdarowała mnie natura. Wrażliwością na piękno świata, życia wewnętrznego i “zewnętrznego” człowieka; relacje kobiety i mężczyzny, jakiekolwiek by one nie były: dobre lub złe, bo przecież ludzkie życie jest esencją sensu – nieprawdaż? Z niedzielnym pozdrowieniem – autorka bloga.
1.
Uczucia i słowa pochlipują!
Pochlipują na różne sposoby
zamknięte w przestrzeni serca i głowy.
Oj, tak!
Koszmarnie szlochają.
W żółtym świetle dnia i autentycznego życia
wymykają się na zewnątrz obu światów.
Uczucia i słowa wypełzają na zewnątrz jak węże.
Szukają wolności!
Buzując w duszach płomieniem sensu
wykluczają bezsensowność.
19 czerwca 2016 r.
2.
“Przewrotne znaczenie”
Trzymanie przez mężczyznę kobiety za rękę nie świadczy o jego – do niej – miłości,
jedynie o jej – do niego – BEZWZGLĘDNEJ PRZYNALEŻNOŚCI.
Nieprawda, a może samo życie?
05 czerwca 2016 r.
3.
Panu Jarosławowi H*** z Warszawy
W Mojej Przestrzeni Kultury
dominują od lat ci sami brzydcy dwudziestoletni,
niezidentyfikowani okularnicy, niepoprawni zjadacze chleba –
liberalni, nieco zbuntowani – i stare wilki w ludzkiej skórze.
Pisarze i poeci z ksiąg życia i świata wyjęci,
sponiewierani, przeklęci – groteskowo-burleskowi…
Tacy, jakich lubię…
31 maja 2016 r.