Piotr i jego fascynacje – książka: Lustro – sekretne życie Anki Es. Zapraszam do czytania.

12459963_10153875895674265_107548571_n

Piotrek od dawna trzymał sztamę z mamą, może dlatego że oboje mają te same wady i zalety, kto ich tam wie?
Radosny indywidualista od dziecka kochał swoją ponadczasową miłość do muzyki i wystukiwania prostych rytmów. Inteligentny, nieco sarkastyczny wobec innych, nie był dla rówieśników uciążliwym „pajacykiem”. Gdziekolwiek pojawiał się w swojej Dj – czapeczce, budził uśmiech i chyba powszechną akceptację. Wesołek z usposobienia i charakteru, raptus w każdym względzie – kochał potajemne rozmówki z mamą na okoliczność łagodzenia młodzieńczych przewinień i wpadek zaliczanych u swego wymagającego taty. Nawet usamodzielnienie się jego od rodzicielskiego portfela i mieszkania nie zmieniło w nim postawy mamusinego syneczka.
Anka nigdy przed nikim nie ukrywała tej matczyno-synowskiej miłości i obnosiła się nią na prawo i na lewo.
Nieraz zastanawiałam się, skąd to się w nich obojgu bierze i odkryłam, że mają te same zodiakalne słabości i skłonności do robienia „wielkiego halo” z najmniejszego problemu, który wydawał się im być końcem świata. Kochali swoje tajemnice, „bródki” i ploteczki. Najbardziej jednak uwielbiali informować się nawzajem, o tym, co śnili i czego powinni się w związku z tym bać lub ewentualnie wystrzegać.
Dawanie sobie przestróg na daną, ważną okoliczność i chwilę czyniło z nich magów i czarodziejów. I tak pozostało do dziś, choć posunęli się w latach i mogliby wreszcie zdystansować się do świata i swoich zabawnych, rodzinnych relacji. Tę pasję kochania i dbania o siebie zaszczepiła Anka w dzieciach od dawien dawna, mając nadzieję, że kiedyś, gdy jej zabraknie, ta miłość pozwoli im na przeżycie samych siebie. Nie jest przecież tajemnicą, że tylko przez miłość i dobroć ludzie nas zapamiętują. Wiem od niej także, że bez Piotrka nie mogłaby żyć, tak jak nie mogłaby istnieć bez Filipa czy Marii. Zawsze mogła na Piotrka liczyć, bo w jego sercu było i jest wiele miejsca na dobroć. Ofiarny, pomocny i bardzo życzliwy ma czas nie tylko dla siebie, ale także dla swoich bliższych czy dalszych krewnych, przyjaciół i wielu znajomych.
A co z Markiem? Jakie jest jego miejsce w życiu Anki i jej rodziny? Czy nie jest tak, że Marek jako człowiek jest jedynie „przyprawą korzenną” do podprawiania lub zaostrzenia smaku rodzinnego życia Anki i ich wspólnych dzieci? Wiele razy zastanawiałam się nad jego pozycją w rodzinie i ciągle odnosiłam, i odnoszę wrażenie, że traktowany był i jest przez swoich najbliższych w sposób nie urągający jego godności czy człowieczeństwa. Zresztą zaprzeć się tej miłości Anna nie chciała, nie tylko przez wzgląd na wspólnie spędzone lata, ale także składaną przed Bogiem katedrze przysięgę małżeńską. Marek był częścią niej, a ona częścią Marka – tak być musiało i żadna inna opcja nie wchodziła w rachubę, nawet przywróconej wolności.
Sentencja przysięgi złożonej Markowi w kościele: „Dopóki śmierć nas nie rozłączy…” stanowiła dla Anki sedno sensu bycia we dwoje. Uważała bowiem, że kto nie szanuje swojego bliźniego, nie szanuje Boga. Ten zaś, co sprzeniewierza się w życiu przysiędze małżeńskiej, nie jest godzien miłości ani przyjaźni swego partnera, ani nikogo innego, kto zapełniłby pustkę po utraconej miłości. Naturalnie w granicach rozsądku i ludzkiej przyzwoitości – trudno sobie bowiem wyobrazić związek, gdzie jedno jest przez drugie poniżane czy bite – wtedy najmądrzej jest się rozwieść, bo nie ma innego, rozsądniejszego wyjścia z patowej sytuacji…

Autor : Danuta Schmeling

Author

Write A Comment