Spójrz!
Pustoszeją lasy
i zadrzewione parki.
Cichną ptaki.

Jesień przekwita.
Szarością mgieł –
nieuchwytnego przemijania –
kurczy się i wcale nie jest smutna.

Życie pozornie gubi sens,
zwiastując jakiś
nieunikniony koniec.

Niektóre
cmentarze zasiedlają s i ę,
puchnąc od łez i rozpaczy.

Tylko liście
– jedyni świadkowie ich boleści – poruszają się
na gałęziach lip i klonów,
tańcząc w parze z jesienną nostalgią.

W ogrodach, na łąkach
i w przydrożnych rowach
przestały
(cudnie)
pachnieć kwiaty i zioła…

Znikły bociany, derkacze, żurawie –
wędrowcy znikąd.
Ptaki zaniemówiły.

Na zamglonych alejkach
sypią się pod nogi przechodniów
dębowe żołędzie
oraz pękate kasztany.

Reklamówki mam i babć
zapełniają się nimi,
by w domach dać im drugie życie,
a dzieciom ofiarować pyszną
radość.

W zimnych spiżarniach
na wyściółce z suchego siana zalegają
dorodne owoce.
W głębi, gdzieś pod milczącą
ścianą,
na zakurzonych półkach stoją
smukłe jak baletnice – zielone butelki
z wiśniowym winem albo jabłkowym cydrem.
To znak,
że pora odpocząć i nabrać sił.

Utopić zmysły
w łyku kawiarnianych rozmów,
herbaty z imbirem, kawy z cynamonem…

Zapachu poczciwej gazety
lub książki – miłości, która
umiera ostatnia.

Autor: Danuta Schmeling

Author

Write A Comment