Poezja wyznania czy mizeria?
Dzień dobry!Witam Państwa niezwykle radośnie i wciąż jeszcze sierpniowo. Nie zakłócając Państwu zbyt długo wolnego – niedzielnego czasu, zapraszam do przeczytania jednego z moich ostatnich wierszy dla poprawienia – być może – sobie nastroju.
Liryka wyznania
“Antynihilistycznie”
Daleko mi doBogoczłowieczeństwa!Nie mam ambicjiwieszania siebiena krzyżu poezjiza miliony.
Piszę,by objąćrytualnym obrzędemniby-wierszanienamacalną miłość do życia.Dychotomię emocji realnej kobiety –osoby – jej upoetycznionej,niecielesnej metafory.Póki cożywię się proząodzianą w zaszyfrowanykod pisarskiego żywiołu.W niepoetyckiejprzyziemności losu Hłaskiszukam literackiego ł a d usedna epickiej kreacji –PRL – owskiej legendy,zbuntowanegosymbolu.
Vide: autor – Danuta Schmeling
Nic mniej, niż kochać…
Przyjaźń nie byle jaka
PROZA DZIECIĘCA
Albert & Christopher
Na łące pełnej maków i bławatków, w maleńkiej norce, półtora metra pod ziemią, mieszkał czarny, zwinny jak jaszczurka Rozalina – kret Albercik. Z oczkami pełnymi ufności, że świat, w którym żyją ludzie, jest całkowicie przyjazny zwierzętom. Czy był? – miał się o tym przekonać już niebawem. A wszystko dzięki małemu chłopcu z sąsiedztwa – Christopherowi, którego rodzice cieszyli się szacunkiem i sympatią wielu ludzi… Za co? Oczywiście za wiele szlachetnych działań, m.in. za miłość do natury, cokolwiek słowo „natura” w XXI wieku jeszcze znaczy. Krecik pokochał chłopca jak brata i chętnie spędzał z nim każdą wolną chwilę. Gdy tylko spotkali się na łące, opowiadał mu o zwyczajach łąkowych kwiatów oraz owadzich i ptasich przyjaciół: trzmiela Marcelego, osy Clary oraz kosa Olafa, łąkowego pieśniarza i poety. Natomiast Christopher z radością snuł jemu opowieść o swoich rodzicach i tradycjach w jego wielkim, pięknym domu… Kochał to miejsce, bo w nim poczęło się jego życie. Szczęśliwe i radosne, pełne dziecięcych marzeń i mnóstwa zabawek.
– Wiesz Albercie, w moim pokoju jest wielkie okno. Czasem zagląda przez nie do jego wnętrza słoneczko i księżyc. Tylko gwiazdy zapominają o mnie, jakby nie chciały pamiętać, że dzieci w moim wieku – wieczorowa porą – uwielbiają srebrne błyskotki – powiedział niezadowolony chłopiec do Alberta, zachmurzonego jak czerwcowe, burzowe niebo.
– Ja, przyjacielu, rzadko przyglądam się niebu i słońcu – odpowiedział Christopherowi zasmucony krecik. – Żyję przecież w podziemnych komnatach swojej skromnej rezydencji. Mogę ci o niej opowiedzieć – kontynuował – chcąc zainteresować chłopca swoją historią, ale Christopher oddalał się od niego myślami. Czy lekceważył krecika? Ależ skąd! Po prostu swoją wyobraźnią nie obejmował przestrzeni, w której żył jego drogi przyjaciel. Oczywiście, że traktował go po bratersku, choć żyli na pograniczu dwóch różnych światów: równie pięknych i tajemniczych, pełnych wielu niespodzianek, magicznych zaklęć i codziennych rytuałów. Martwił się o niego, bo zauważył, że życie pod ziemią osłabiło krecikowi wzrok… To dlatego Albert unikał dłuższego przebywania na powierzchni ziemi zalanej gorącym słońcem. Nagle Christopher wpadł na niecodzienny pomysł, o czym szybko poinformował przyjaciela.
– Może zamieszkasz w naszym ogrodzie? Wiem, że przyzwyczaiłeś się do łąki i do swojego ziemnego domu, ale przecież możesz polepszyć sobie swoje życie. W moim ogrodzie jest wiele wzbudzających ciekawość zakamarków, może znajdziesz odpowiednie miejsce dla siebie? Jesteś wytrawnym budowniczym, doskonale poradzisz sobie z architekturą ogrodu.
Albert słuchając przyjaciela, czuł jak wzbiera w nim wzruszenie. Po raz pierwszy w życiu, ktoś zatroszczył się o jego egzystencję. Jego serce biło jak dzwon rozkołysany rękami dzwonnika. Bez namysłu odpowiedział przyjacielowi, że się zgadza. Ale czy powinien opuszczać swoją łąkę? – myślał. To pytanie powracało do niego przez kolejne tygodnie, aż nadszedł czas, by pożegnać swoich przyjaciół z łąki i zacząć żyć w ogrodzie rodziców Christophera, którzy z radością wsparli pomysł swojego małego synka i udzielili gościny krecikowi na terenie swojej posesji, by mógł rozpocząć nowe – piękniejsze życie. Lato wiło się bujną roślinnością w ogrodach, parkach i niczyich łąkach, dojrzewając kwiatami i owocami, mimo że do jego końca pozostało jeszcze kilka tygodni. Tylko krecik i Christopher nie zauważyli jego przemijania, bo tak bardzo mocno byli zajęci sobą i swoją przyjaźnią.
Autor: Danuta Schmeling
Kochanie, napisz swój pierwszy wiersz…
Ludzie wiersze piszą, by wyrzucić z siebie najczulsze emocje? Być może? Ja piszę, bo lubię eksperymentować słowem. Zapraszam do lektury wierszy napisanych w różnych odstępach czasu – w rodzinnych stronach… Mieście, które od zawsze kocham.
Liryka
„Bezimiennie”
Jesteś dzisiaj nieuchwytnym cieniem z milczącej przeszłości.
Wspomnieniem z bursztynowymi oczami oczyszczonymi z każdego grzechu – pożądania jutra. Nienazwanej czułości wybrzmiałej pustymi literami.
Ukrył Cię święty czas. Zanurzył w tajemnicy. Pląsach rzecznych rusałek ukrytych między poświatą słońca i księżyca. Twoje imię utulone snem nie rozkwitnie ani wiosną, ani latem. Życie Cię dezaktywowało. Ale przecież Ty żyjesz!
Życie dało mi pióro
Liryka wyznania
Minimalistycznie
Prawda czy fikcja?
Życie ma wiele pieter. Niejawnych sekretów. Osieroconych miejsc.
Autor: Danuta Schmeling