Archive

lipiec 2019

Browsing

Metodologia poprawy życia

Wołaj!
Wołaj!
Westchnieniem –
prostą modlitwą
wypraszaj łaski.
Nie rezygnuj z siebie –
z mojej miłości.
Wstyd niech nie krępuje
Twojego serca.
Ono wie,
czego mu trzeba!
Ono rozumie,
że sam – sama
nic nie możesz.
Proś o laskę szczęścia w ukryciu!
Proś o łaskę szczęścia w ukryciu!
Niechaj
ludzkie oko nie widzi,
Twojej wewnętrznej niemocy,
Twojej wewnętrznej niemocy.
Łez skraplających się na duszy
i na skruszonym ciele
w chwili prawdy
i uniżenia.
Niechaj 
ludzkie ucho nie słyszy
Twoich próśb i przerywanych łkań,
Twoich próśb i przerywanych łkań.
Tylko
ja i Ty – Ty i ja:
Twój Bóg,
Twój Brat
w cieniu wspólnej tajemnicy.
Błagaj!
Błagaj!
Twoje życie,
warte jest tego,
aby w zgodzie z retoryką nieba –
po nieuniknionej śmierci –
wznieść się lotem białego orła
do Raju.
Kraju Wiecznego Kochania.
Kraju Najczystszej Miłości.
Autor: Danuta schmeling
Vide: fot. 1. i 2. priv.
 
 
 

Strefa relaksu

Jak jest mi źle albo bardzo smutno, nie potrzebuję nowoczesnych terapii, by podnieść siebie na duchu. Wystarczy kartka papieru, dobrze piszący długopis i pomysł na  wiersz lub opowiadanie… Nie wierzę w żadne psychologiczne czary – mary… Sama sobie pomagam, bo nikt jak ja sama nie zna mnie tak dobrze i nie wie, czego mi do życia i szczęścia  tak naprawdę potrzeba. Ponadto pisanie jest  wspaniałą odskocznią od codzienności, a także sposobem zacieśniania więzi międzyludzkich – koleżeńskich – i wspólnej, towarzyskiej zabawy.
Po udzieleniu krótkiego wywiadu do Gazety Chojnowskiej na temat własnych (skromnych) dokonań artystycznych na niwie literackiej, razem z moich kolegą, pracownikiem ww. gazety  i  reprezentantem – podobnie jak  ja – Gildii Artystów Chojnowa, “popełniłam” prosty wiersz pt.: ” „POD TWOIM OKIEM, PANIE”… Zapraszam do czytania.
„POD TWOIM OKIEM, PANIE” – wiersz bez redakcyjnej korekty

 

 

 

Ona:
Spoglądam 
na Ciebie, Panie,
w postawie zadumania,
a Ty obejmujesz mnie miłością
bym w niej dojrzewała…
On:
Panie,
dlaczego ludzie, 
podobni do poetów,
nie wyciągają wniosków 
z Twojego cierpienia?
Ona:
I…
nieustannie upadają
pod ciężarem swoich grzechów
oraz rozżalenia?
On i Ona:
Dlaczego,
gdy pod Twoim okiem, Panie,
los ofiarowuje im chwilę w oazie skupienia,
oni chowają się za innych, 
by nie wyjść na spotkanie z Tobą 
z mrocznej Krainy Cienia?

 

Autorzy: Danuta Schmeling i Piotr Misikiewicz

Vide: * Wiersz powstał pod wpływem impulsu: “Od słowa do słowa…”, fot. 1. – 2. i 3.  priv.

Miłość jest jak opium

ZAGAJENIE
Gdy człowiek ma dwadzieścia lat i wydaje się jemu, że jest przez to dorosły i bardzo odpowiedzialny, niestety jest w wielkim błędzie… Wiek z dorosłością niewiele ma wspólnego. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Przez wszystkie lata pierwszego dziesięciolecia od dwudziestki uczyłam się bycia żoną i matką trojki dzieci oraz odpowiedzialności za wszystkie swoje decyzje, których ciężar miał wyjątkowa skalę! To były dla mnie piękny i trudny okres w życiu, naznaczony wielkimi wyrzeczeniami; a potem przyszła kolejna dekada i następne, i doświadczenia, które zrobiły ze mnie “kobietę z charakterem” z własnymi poglądami, chrześcijańska moralnością i umiłowaniem polskiej tradycji, którą tak naprawdę wyniosłam z rodzinnego domu, gdzie nauczyłam się bycia sobą – bez nakładania teatralnych masek i udawania kogoś kim nie byłam, i nigdy być nie chciałam… Dzięki temu jestem tym, kim jestem.
Moje dzieci nauczyły mnie empatii, miłości bez miary, czułości, troski i mogłabym tak bez końca, Najbardziej jednak cieszę się, że przy nich i przy mężu nabrałam pewności siebie i nauczyłam się tolerancji, choć dla współczesnej rozwiązłości moralnej nie ma we mnie – absolutnie – przyzwolenia…Miłość to nie hucpa, a człowiek to nie mechaniczna zabawka dla zaspokajania cudzych żądz, nawet jeśli fantazja erotyczna kobiety i mężczyzny nie jest egoistycznie skupiona na mechanice samego kochania i “seksie bez granic”… Mówię jak “stara baba” ?  Cóż, nie wypieram się swojego słusznego wieku, ale nie jestem na tyle naiwną, by poddawać się wpływom złych ludzi, którzy rozpustę i amoralność nazywają miłością, bo miłość jest wyjątkowym darem ofiarowanym  współczesnemu kobiecie i mężczyźnie, by za ich przyczyną jej emocjonalna wartość szlachetniała, zaś ona sama wydawała dorodne owoce, uszczęśliwiając całą ludzkość… Tworzyła człowieczą rodzinę z mężczyzną, kobietą i ich dziećmi w tle… 
“PARYSKIE OPIUM”
Paryż 
jest jak opium.
Omamia zmysły, 
czyniąc z człowieczego
oczarowania 
(nim)
i pożądania 
realny występek.
W lampce wina
La Camarie Sainte Pinot Noir…
pozwala
zatopić żeńsko-męskie smutki.
Kobiece upadki (z miłości)
z dyplomacją usprawiedliwia 
i rozgrzesza, 
pozwalając jej na więcej 
i więcej.
Mężczyznę bezkarnie hołubi, 
bo Paryż to typek
(siewca miłości), 
osaczający kobietę swoją aparycją 
i zapachem perfum Lacoste – Esential…
Przystojniak 
z jednodniowym 
zarostem
o oczach bystrych jak nurt Sekwany; 
ustach spragnionych kobiety, poezji, 
bezpruderyjnej wolności.
Kocich pieszczot 
pod dachami miasta,
w jaśminową noc na Place 
de la Concorde.
Paryż 
działa na mnie jak morfina.
Jestem 
nim odurzona,
do zatracenia,
bo kocham piękno 
i sztukę 
wyniesione na orbitę Ziemi
przez Upadłych Aniołów – 
republikańskiej,
trójkolorowej ojczyzny 
Franków.
Paryż, 19 kwietnia 2019 r.
Vide: fot. priv.

Kobietę zesłał – mężczyźnie – Bóg

O tym, że kobieta jest “solą i pieprzem” tej ziemi, nie trzeba chyba mężczyzn długo przekonywać. (Jesteśmy im potrzebne nie tylko ze względu na seks…) Mądrzy mężczyźni kochają nas za intelekt, empatię, radosne usposobienie, macierzyństwo; niemądrzy za wygląd i seksualną – wyuzdaną uległość. Nie jesteśmy zakałą ludzkości ani przekleństwem tego świata! Powiem nawet przekornie, gdyby nie my – nasza atrakcyjna płciowość – nie byłoby przedłużającego się w nieskończoność życia na tej Ziemi. Jesteśmy energetyzującym promykiem Słońca wyrwanym z rydwanu Boga, by dawać mężczyznom rozkosz  i życiową stabilizację. Więc – ciągle pamiętając, że nie zaczynamy zdania od spójnika więc… – nim rzucicie Panowie “kamieniem osądu” w stronę jakiejś kobiety, zelżycie wulgarną frazą, nazywając dziwką, wykpicie za słabość charakteru i niską pozycję zawodową, zastanówcie się, czy warto skreślać ją z życia i skazywać siebie na izolację, i wyalienowanie, bowiem żaden z Was nie jest hardym aniołem ani diabłem w ludzkiej skórze, by przejść z ich nadprzyrodzoną siłą w pojedynkę przez długie bądź krótkie życie. Kończąc Mickiewiczowym: “Kochajmy się!” – serdecznie Panie i Panów pozdrawiam – autorka bloga. Zapraszam również do kolejnego fragmentu “Paryskiego kochanka”, czyli mojej prozy.
PARYSKI KOCHANEK
Weekendowy seks – epizod czwarty
– Wspaniale Isadoro! – Czyli, co możemy nacieszyć się sobą, bo nikt nam nie przeszkodzi?
– Tak, ale może zamiast zwlekać, zróbmy to teraz… –  podpowiedziała Isadora, nie bacząc na  moralne zakazy i nakazy oraz konwenanse. W końcu był jej facetem. Nim skończyła kusić go „rajskim jabłkiem”, jak Ewa swojego Adama, Alexander był już przy niej – zachęcony jej odważnymi słowami do seksu.
Gdy obejmował ją, czuł się tak, jakby robił to po raz pierwszy. Pełen zabawnej nieśmiałości. Co z nim? Czyżby utrata francuskiego gruntu pod nogami sprawiała, że zżerało go od środka onieśmielenie. Mimo to, grę którą zaczął, namiętnie kontynuował, otwierając serce i wszystkie zmysły na miłość, i kobietę, której tak bardzo, bardzo pożądał.
Ona całym światłem swego ciała nęciła go, doprowadzając do szału… Zdzierając z niego koszulę, całowała szyję i piękne – smukłe ramiona kochanka, zapuszczając swoje bezwstydne dłonie i głodne dotyku palce w gęstwinę bujnych – czarnych włosów skręcających się na głowie w długie rurkowate kosmki, spadające na jego lepką od potu i pożądania twarz z ciemnym, jednodniowym zarostem.
– Zabierz mnie do nieba, chcę lecieć razem z tobą wysoko – szeptała – gdzie podświadomość daje upust fantazji – a jej głos wyrywał się z gardła i krtani, jakby poczucie spełnienia miało definitywnie postawić kropkę nad jej kobiecymi żądzami.   
Alexander niewiele mówił, raczej prężył się niczym wąż czyhający na swoją ofiarę, by rokosz stała się udziałem ich obojga… Gdy przestali się kochać, Isadora cichutko powiedziała:
– Alex, tylko ty potrafisz doprowadzić mnie do ekstatycznego szaleństwa. Bez udawania, że jest lepiej, niż bym pragnęła. Kocham Cię, bez względu na to, co o mnie myślisz… Leżąc obok siebie przytulali się, nie zważając na swoją bezwstydną nagość. Aż dopadła ich błoga senność, której poddali się bez sprzeciwu i wytrenowanej kalkulacji. Cisza i tykanie ściennego zegara wprawiło ich zmysły w stan uśpienia, jakby świat i wszystko z nim związane przestało się nagle liczyć.
Isadora nie wybudziła się zbyt szybko z miłosnej drzemki. Alexander zrobił to przed nią, wziął  prysznic, ubrał się i wyruszył do miasta, by kupić dziewczynie kwiaty, bo w zaręczynowy  pierścionek zaopatrzył się już w Paryżu. Zamierzał oświadczyć się Polce, ale czy się nie wygłupi? Czy Isadora przyjmie propozycję małżeństwa? Te i inne pytania męczyły go od chwili, gdy pojawiła się w nim chęć zalegalizowania związku. Wracając  do domu, zastanawiał się nad tym, co przyniesie mu najbliższa przyszłość, którą pragnął na zawsze związać z Isadorą i, z Polską.
Autor: Danuta Schmeling
Vide: fot. priv.

“(…) pod gwiazdami”

Dzisiejszy dzień bardzo mnie zaskoczył, bowiem doszłam do takiej oto konkluzji, że świat bez mężczyzn byłby brzydki
i nudny.  Bez względu na rozliczne wady “facetów”, podziwiam ich jestestwo, bo są piękni, wrażliwi i kochani. Mam na myśli mężczyzn z pazurem: poczuciem humoru, dystansu do siebie, dobrze wykształconych, z duszą artysty
i intelektualisty, ale także tych skromnych “średniaków”  nie rzucających się zbytnio w oczy, ale z pasją pięknego – dobrego życia i duszą dobrego anioła…
To Oni dodają kobietom skrzydeł, uzupełniając inicjałami swojego imienia ( i nazwiska! ) alfabet miłości…  Dlatego drogie Panie, kochajmy naszych Panów szczerze, bez wyszydzania ich przywiązania do mam, które dały im życie oraz wad, które pozornie tylko czynią z nich chamów i twardzieli. Niech życie z kobietą nigdy nie kojarzy się im z wizerunkiem “wyrachowanej suki”, matki Polski traktującej faceta jak zło konieczne albo bankomat lub terminal płatniczy na kartę zbliżeniową.  
 LIRYCZNIE i swojsko…
“(…) pod gwiazdami”
 
To
było lato.
Lipcowa, ciepła noc
pod gwiazdami.
 
On i Ona
oczarowani sobą,
stojący
pod ceglaną szóstką,
grubo przed północą.
 
W oddali
głos Jej taty,
i mamy zachwycony
księżycem,
gwiazdami
i Oni
nieświadomi
ich zaokiennej
obecności.
 
Ona pamięta
że poza chwilą egzaltacji
Jego uśmiechem
i niebieskimi oczami
– ciemnogranatowym niebem –
mówiła do niej
Jego ustami
miłość ubrana w koszulę,
w biało-niebieską kratkę!
Danuta Schmeling
 
Vide: fot. priv.
 
 
 

Winnica Pańska

Przed wielu, wielu laty marzyłam o mini kapliczce i oto moje marzenie spełniło się. Mam małą – skromną, pośród winorośli; świątynię zmartwychwstałej miłości, która dodaje mi skrzydeł… Tam czerpię energię i siły do życia, i do pisania.
LIRYKA
„HYMN MIŁOŚCI”
Sławię Cię,
Stwórco świata!
Panie mój i Zbawicielu.
Czczę Cię moimi wierszami,
jak czciło Cię przede mną poetów wielu,
choćby Jan z Czarnolasu, 
piszący:
“Czego chcesz od nas Panie,
za Twe hojne dary?”
Albo
“(…) wszędy pełno Ciebie!”
A ja Cię wielbię, Panie, 
słowami jeszcze na polskiej Ziemi,
nie w rozanielonym, błękitnym niebie,
gdyż jeszcze jestem w drodze…
Zginam kolana przed Tobą,
Panie mój i, Boże!
Autor: Danuta Schmeling
 Vide: fot. 1. i 2. priv.

Ja i On, On i ja

Zapraszam na chwilę zapomnienia – autorka bloga! 
“ECHO DUSZY”
“ŻYCIE TO NIE TEATR”
tak pisał znany poeta. 
(Nie)zwyczajny – 
wielki – człowiek,
tworzący swoją
filozofię 
bytu.
Budujący dom 
na piaskowej skale,
z trudem podtrzymujący 
zadurzone w miłości, 
wykpione przez
przewrotny los – 
życie.
Świat ukryty za horyzontem
planet, krążący po tej samej, 
co bezgrzeszne – poetyckie niebo – 
niewidzialnej orbicie…
ON i ja –
ja i ON – 
to klasyczny splot 
papierowych emocji ECHO 
i codzienności mojej, 
i Jego, 
bijący – od czasu do czasu – 
z zatraceniem głupiego serca,
(u)haftowany dzikimi słowami 
metaforyczny dzwon.
Krzyk serca, 
tęsknota za kobieco-męskimi 
marzeniami,
łkanie rwącej 
jak górski strumień – DUSZY,
eksplozja (nie)modnymi, 
pospolitymi rymami…
Więcej:
erupcja myśli kontrolowana,
czyjaś 
– nasza historia 
w bezimiennym zeszycie 
po łyku pierwszej, kolejnej kawy – 
pośpiesznie – 
(nie)byle jak zapisana.
Ukryta za wersów błękitnymi liniami.
Echo! 
Echo! 
Echo! 
Powtórzone wielokrotnie
słodko-gorzkimi słowami.
Chojnów, 19 lipca 2019 r.
Vide: * fraza –  Życie to nie teatr” – Edward Stachura, fot. priv.

Dzikie marzenia – kobiece tęsknoty

Witam o deszczowym poranku, pięknym i rześkim jak wiersz. Dziękuję Państwu za zainteresowanie stroną: Ocal słowa… i za liczne subskrypcje: 11.996.
Dla mnie to wielki zaszczyt, że mimo mojego nieatrakcyjnego – dojrzałego – wieku (60 lat) trwają Państwo przy mnie i mojej twórczości. Kto by pomyślał, że działalność literacka starszych Pań może być atrakcyjna? Sama jestem zadziwiona – jeszcze raz dziękuję!
POEZJA ONIRYCZNA
“Lirycznie”
Całuj mnie oczami. 
Dotykiem delikatniejszym                                                                                                                                      niż puch anielskich piór.                                                                                                                           
Kochaj mnie myślą czystą,
modlitwą, tęsknotą,
przekonaniem,
że jestem tylko Twoja…
Niech Twoja czułość będzie poczęta
z miłości wiarygodnej –
prawdziwie szlachetnej.
Niech nie konkuruje z żadną inną 
pokusą ciała, źródłem krętactw 
wyjętych spod prawa wierności.
Całuj mnie ustami
pełnymi dobrych słów 
w szafirowym (poza)rajskim 
ogrodzie żądz.
(Krainie finezyjnej imaginacji,
gdzie sam Bóg błogosławi ludzkiej miłości;
zwycięskiemu dobru sumienia…)
Kochaj mnie oczami 
czytającymi wiersze 
poetów, 
myślami zsynchronizowanymi 
z pragnieniami kobiety –
wdzięczną nieśmiałością,
bym przemokła deszczem metafor
w sobie… –
nektarem lawendy.
Danuta Schmeling
Vide: fot. pixabay
 
 

Córka i matka w dwugłosie

Dobry wieczór!
Podzielę się z Państwem rodzinną niespodzianką, otóż moja córka Michalina, Polka z urodzenia, Francuzka z wyboru, postanowiła pójść w moje ślady i uprawiać poezję, oto jej debiut literacki:
1.
UPADEK
Włos 
włosowi nierówny.
Lecę 
po pochyłej do studni.
Woda 
zalewa moje lico. 
Już nie ma nadziei, 
jest nicość.
Bujam się na prawo, 
na lewo. 
Ręce są ciężkie, 
drętwieją. 
A myśl zalega 
mi jedna: 
Wykrztuszę się 
z tego piekła?
Autor: Michalina B.
2.           

Moim dzieciom, wnukom i mężowi  
z podziękowaniem
LUBIĘ…
Lubię myśleć o Was,
gdy gwiazdy na niebie brzaskiem
już zgaszone…
Srebrny księżyc w studni
różnych emocji mocno zatopiony.
Wtedy wybieram
najpiękniejsze słowa,
by wzmocnić się modlitwą
i podziękować Panu Bogu
za dobre życie i strofy różnych chwil,
przy których nasączam się
zapachem życia,
Wami, żywicą szczęścia
i cudzymi wersami.
Autor: Danuta S.
Vide: fot. 1.-2.- 3. priv.

Ja w Mojej Przestrzeni Kultury

Dumą napawa mnie fakt, że nawiązałam współpracę z warszawskim czasopismem literacko-kulturalnym: “Moja Przestrzeń Kultury” oraz z jego redaktorem naczelnym, którym jest warszawianin – człowiek z pisarskim i dziennikarskim zacięciem, wielki propagator i miłośnik twórczości Marka Hłaski – Jarosław Hebel.